Linki do swoich blogów proszę zostawiać w zakładce " LINKI", a nie w komentarzu pod postem. Z zakładki na pewno zajrzę na te blogi, bo w komentarzach się w nich gubię :P

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 6


-Ale kiedy?- spytałam chociaż nie miałam ochoty  nigdzie z nim wychodzić.
-No, nie wiem. Może jutro- odpowiedział
-Niestety, ale nie mogę- odpowiedziałam wracając do oglądania kreskówki.
-A w inny dzień?- spytał
-Naprawdę nie mogę. Wyjeżdżam dzisiaj i nie wiem kiedy wrócę- wyznałam mu prawdę.
-Ah...nie wiedziałem- powiedział-Ale jak wrócisz to się spotkamy?
-Oczywiście
Usłyszałam trzask drzwi, a po chwili w salonie pojawił się mój ojciec.
-O tu jesteś Księżniczko. Zawołaj Alana i chodźcie do mojego gabinetu- wydał rozkaz
Wstałam z sofy i poszłam do góry, do mojego pokoju. Alan siedział na moim łóżku i bawił się moją mp4.
-Hm...nie przeszkadzam?- spytałam stojąc w drzwiach
-Nie, skończyłem cię pakować. Za 2 godziny wyjeżdżamy- powiedział wstając z łóżka.
-Dzięki, mamy iść go gabinetu ojca- oznajmiłam mu
-To chodźmy
Szliśmy w ciszy.
-Co jest?- spytał Alan siadając na jednym z foteli na przeciw biurka, przy którym siedział mój ojciec.
Ja usiadłam na drugim i dokładnie przyjrzałam się temu pomieszczeniu. Było w nim duże biurko, na przeciw niego fotele, biurko było obok ogromnego okna, pozostałe 3 ściany były założone regałami z książkami, teczkami, segregatorach. Pokój był w kolorze ciemnej czekolady.
-Trzeba wszystko ustalić- powiedział ojciec
-Tak więc?- spytał Alan, ja wolałam się nie odzywać. Dziwnie się teraz czuję w towarzystwie ojca, dawniej byliśmy jak najlepsi przyjaciele, mogliśmy ze sobą rozmawiać o wszystkim, a teraz czuję jakiś respekt przed ojcem. Czuję się nieswojo znając jego tajemnice.
-Wyjeżdżacie za dwie godziny, jedziecie na lotnisko tylko wy. Plan z całą armią ochroniarzy się już rozszedł i wszyscy są pewni, że będziecie tak obstawieni, że nawet nie spróbują zaatakować. Macie dom w Santanderze, a tu macie klucze- oznajmił wręczając Alanowi jakieś klucze- na lotnisku będzie na was czekał kierowca, który zawiezie was do domu. Wszystko jest już zaplanowane, więc się nie martwcie.
-Spoko- odpowiedział Alan
-Alan jesteś jej ochroniarzem, ale macie się z tym maskować. W Hiszpanii jesteście dwójką przyjaciół, którzy przyjechali wcześniej i czekacie na resztę swoich znajomych- tłumaczył dalej ojciec- tylko nie podawajcie nikomu swoich nazwisk
-Nie jesteśmy dziećmi- zaczęłam
-Właśnie Księżniczko, to twoja karta kredytowa żebyś miała kasę, a ty Alan nie zgubiłeś przypadkiem swojej?- spytał ojciec wręczając mi kartę
-Nie tym razem, teraz jej pilnuję- odpowiedział chłopak-chyba musimy już jechać
-Ach tak....Księżniczko uważaj na siebie- powiedział ojciec wstając za biurka i podchodząc do mnie. Ja też wstałam, a on mnie przytulił.
-Będę tęsknić tatusiu- powiedziałam powstrzymując łzy. Tak po prostu mam, kocham ojca, a matkę traktuję jak nianię, która miała się mną opiekować. No cóż nie potrafię zapomnieć to tej sytuacji i nie będę tego teraz rozpamiętywać.
-Ja też. A teraz możesz wyjść a ja porozmawiam jeszcze z Alanem- powiedział ojciec
Wyszłam z gabinetu i wróciłam do salonu. Harry wciąż oglądał kreskówki.
-Nie za duży jesteś na to?- spytałam
-Co? A to, lecą sobie - odpowiedział chłopak. Musiał się nieźle zamyślić.-A ty co?
-Ja za chwilę wyjeżdżam, jeszcze tylko ostatnia rozmowa- powiedziałam siadając obok chłopaka.
-Aha. A gdzie wyjeżdżacie?- spytał. Już miałam podać mu nazwę tego miasta, ale przypomniałam sobie, że ktoś jest tutaj szpiegiem. Nie mogę ryzykować.
-Nikt mi nie powiedział, to jakaś tajemnica- odpowiedziałam naturalnie, oto ujawniła się kolejna moja zaleta, potrafię kłamać bez mrugnięcia.
-Nikol, jak chcesz pożegnać się z Rockym to idź do ogrodu- usłyszałam głos Alana
-Okey- odpowiedziałam wstając z sofy.
W ogrodzie mój piesek leżał na kocu pod rozłożystym drzewem. Jak zawsze wybiera sobie najlepsze miejsca. Gdy tylko przekroczyłam drzwi odwrócił swój pysk w moją stronę i gwałtownie wstał, podbiegając do mnie.
-Rocky, nie wolno- usłyszałam ostry głos, a pies tylko warknął i podszedł do mnie spokojnie.-Przepraszam za tego psa. Jest trochę nie wychowany.
-Mój pies jest nie wychowany?- wybuchłam, nikt nie będzie obrażał mojego zwierzęcia.
-Ty jesteś jego właścicielką? Nie wiedziałem. Przepraszam- zaczął chłopak.
-To się dowiedziałeś. A teraz możesz się pożegnać z pracą- powiedziałam idąc do domu z psem u boku.
Usłyszałam część rozmowy Alana z Harrym.
-Jesteś teraz szczęśliwy?- pytał Harry
-A dlaczego?- usłyszałam obojętny głos Alana.
-Bo kurwa wyjeżdżasz z nią sam i możesz robić co chcesz. Teraz zakład jest nie ważny- usłyszałam, czyli założyli się o mnie. No i po raz kolejny ludzie udowodnili jacy są. A szkoda, ale jak sobie obiecałam koniec dawania szans, których nikt nie wykorzystuje. Wraca dawna Nikol. Jak widać sprawdzian z grzeczną dziewczynką nie wypalił. Ich strata, teraz muszą znosić mnie.
Wpadłam do gabinetu ojca.
-Masz zwolnić tego kogoś od mojego Rockiego- powiedziałam rzucając się na fotel. Ojciec rozmawiał przez telefon, ale jak mnie zobaczył to go odłożył. Z tego wynika, że wciąż jestem jego córeczką i mogę wszystko.
-Co się stało Księżniczko?- spytał miło
-On krzyczy na niego i mnie obraził- powiedziałam
-Okey, twoje życzenie jest rozkazem. Czyżby wracała dawna Niki. Już się martwiłem co się stało, że jesteś taka miła.- odpowiedział i sięgnął po telefon.-Przekaż Marcinowi, że jest zwolniony.
-Dzięki, a teraz lecę bo się spóźnimy- powiedziałam i wyszłam z gabinetu bez pożegnania. Na pewno bym się rozpłakała, a to teraz nie pasuje do mojego stylu.
-Rusz się bo jedziemy- rzuciłam przechodząc przez salon nawet nie spoglądając na siedzące tam osoby, a było ich kilka. W ogrodzie pożegnałam się z Rockym i nie obyło się bez łez. Ale dla niego mogę się poświęcić i pokazać zapłakana ludziom. Alan czekał przed czarnym BMW, tym którym mnie tutaj przywiózł. Wsiadłam bez słowa i włożyłam słuchawki do uszy kompletnie ignorując chłopaka. Wsłuchując się w rap odkrywałam nowe spojrzenia niż dotąd. Zatrzymał mnie kawałek Soboty, zaczęłam się zastanawiać nad życiem. Czy udawanie, że masz wyjebane na wszystko i jesteś wredną suką jest dobrym pomysłem? Dlaczego wciąż nabieram się na tą sztuczkę, że ludzie są dobrzy?
Na lotnisko wszystko minęło wszystko jak zwykle długo. W samolocie Alan usiadł obok okna, a ja obok niego, a z drugiem strony później dosiadł się jakiś chłopak. Postanowiłam robić to co zwykle czyli słuchać muzyki.

*********************************
Przepraszam, że was zaniedbuję, ale mam teraz dużo nauki i jeszcze konkurs. Tak więc, nowy rozdział pojawi się najprawdopodobniej dopiero za tydzień :P

8 komentarzy:

  1. Swietny rozdzial ! :3 nie moge sie doczekac nastepnego ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie pytanko. Czy ty jesteś jedną i tą samą osobą, która ciągle komentuje i czyta? Jeśli tak to bardzo ci dziękuję :P

      Usuń
  2. Słuchaj jaki ty masz konkurs czyżby z biologi fuck zapomniałam o nim! Rozdział super! Ja chce następny, czyżby Nikol coś knuła nie mogę się doczekać kolejnego *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty zacznij się uczyć, bo chcę godnego przeciwnika :P

      Usuń
  3. Nie wiem czy ten animowy jest tym kimś . Ale ja też komentuje i czytam . FOCH .

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział:)Zresztą jak wszystkie;*Weny!


    agata-zdzisiu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny! Czekam na kolejny. :DD Tylko szkoda,że Rocky musiał zostać :((

    OdpowiedzUsuń