Linki do swoich blogów proszę zostawiać w zakładce " LINKI", a nie w komentarzu pod postem. Z zakładki na pewno zajrzę na te blogi, bo w komentarzach się w nich gubię :P

niedziela, 21 kwietnia 2013

Ważne 2

Wiem, że obiecałam wam zmiany i będą one, ale jeszcze nie teraz. Przepraszam, ale muszę zrobić sb przerwę od bloga. Wrócę tu już może na początku maja, a może w czerwcu. Nie wiem jeszcze, muszę ogarnąć kilka spraw. Przepraszam, ale jak wrócę to notki będą co 2 dni dodawane i ta historia nabierze sensu. Wciąż możemy sb popisać  pod postami, bo jak widzicie przej jednego człowieka uważającego się za coś lepszego i spamującego mi chat nie mogę tam z wami piać. Do zobaczenia i przepraszam

piątek, 19 kwietnia 2013

Ważne


Ludzie mam ważną sprawę. Porozmawiałam sobie dzisiaj szczerze z pewną osobą( dzięki P.) i szykują się duże zmiany w moim życiu i na blogu również. A więc jeśli chodzi o bloga to koniec pisania rozdziałów na odpierdol ( koniec pisania beznadziejnych rozdziałów bo muszę coś dodać), koniec z jebaną Disney'owską historyjką, teraz piszę tak jak chcę i jak już pewna osoba wie. Piszę i dodaję częściej. A więc to są na razie te zmiany, a później się pomyśli.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 13


Weszliśmy we trójkę do salonu i zobaczyła Kubę, Harrego i plastika zdających raport Nadii.
-Siema Nikol, tęskniłem za tobą- powiedział Harry
-Tak, tak. Kuba chodź ze mną. Musimy pogadać- powiedziałam
Kuba wstał z sofy i poszedł za mną do mojego pokoju, ja złapałam za rękę Klaudię i pociągnęłam za nami. Chłopak siadł na jednym z foteli, Klaudia lekko pchnięta w stronę łóżka przeze mnie usiadła na nim a ja oparłam się o biurko i patrzyłam to na jedno to na drugie.
-Kubusiu pamiętasz jak mi zrobiłeś awanturę o to, że ''jestem w ciąży''?- spytałam patrząc na chłopaka.
-Pamiętam i co?- spytał
- I to ja tobie powinnam zrobić awanturę bo z tego co wiem to zostaniesz ojcem- powiedziałam. -Skąd to wiesz? Monika do ciebie dzwoniła?- spytał szybko
-A co wspólnego z całą sprawą ma Monika?- spytała zaciekawiona
-No dużo, w końcu nosi moje dziecko- powiedział
-Co?- krzyknęłam a Klaudia wybuchła płaczem. Z tego co ja zrozumiałam z tej rozmowy to Kuba będzie miał dziecko z Plastikiem i Klaudią. Czy to ze mną jest coś nie tak,czy on naprawdę powiedział, że plastik jest z  nim  w ciąży? 
-No bo będę miał dziecko z Moniką a ty o czym mówiłaś?- spytał
-Ja mówiłam o Klaudii, będziesz miał dwoje dzieci chyba, że jeszcze zjawi się kilka dziewczyn, które oświadczą, że są z tobą w ciąży- powiedziałam przytulając Klaudię
-Ty też jesteś w ciąży? - spytał spokojnie Kuba Klaudii
-To ja was zostawię i idę z kimś poważnie porozmawiać- powiedziałam i wyszłam.
Teraz to już Kuba przesadził,będzie miał dziecko z byłą Alana a skoro oni się rozstali jakieś 3 dni temu, czyli plasticzek zdradził Alana z Kubą. Nie ogarniam ich. Wszystko się miesza. Poszłam do pokoju Alana i napisałam mu sms żeby przyszedł do swojego pokoju. Po chwili chłopak przyszedł zdenerwowany.
-Co się stało?- spytałam chłopaka
-A mogę ci zaufać? - popatrzył na mnie a ja skinęła na tak głową.
-Rozmawiałem z Moniką- zaczął chłopak
-I ona ci powiedziała, że jest w ciąży- nie mogłam się powstrzymać żeby tego nie powiedzieć
-Skąd wiesz?- spytał chłopak
-Kuba mi powiedział- odparłam cicho
-Czyli wszyscy wiedzą tylko nie ja?- spytał
-Na do wygląda, jesteś wkurzony na Kubę?- spytałam, wiem że to pytanie było bezsensu. Kto nie byłby wkurzony gdyby jego była dziewczyna była w ciąża z jego najlepszym przyjacielem?
-A co ma z tym wspólnego Kuba?- spytał
-A co ci powiedział plastik?- spytałam, interesująca rozmowa się nam wywiązała składając się tylko z pytań.
-Że będziemy teraz szczęśliwą rodziną z naszym maleństwem- powiedział chłopak. Czyli, że to plastik namieszał, teraz tylko trzeba się dowiedzieć jaka jest prawda.
-To ciekawe, bo to samo powiedziała Kubie- powiedziałam
-Co? Ona mnie zdradziła z moim przyjacielem?- zaczął krzyczeń chłopak
-Nie mam pojęcia co się wokół mnie dzieje. Za dużo tego- powiedziałam kładąc się na łóżku chłopaka
-Masz rację, jutro o tym pomyślę. Teraz o tym wszystkim zapominam- powiedział i położył  się koło mnie.
-To da się tak po prostu wyłączyć jak ci się życie sypie?- spytałam zaciekawiona.
-Nie do końca się da ale można próbować- powiedział chłopak- Idziesz ze mną się przejść?
-Jasne- powiedziałam wstając z łóżka. Zabraliśmy Rocky'ego i wyszliśmy z domu, i skierowaliśmy się w stronę parku, pamiętałam jeszcze drogę do niego po ostatniej wizycie tutaj. Szliśmy w ciszy. Podziwiałam tą ciszę, która panowała tutaj późnym wieczorem, pomimo, że było tu mnóstwo ludzi to panowała cisza. Były tu same zakochane pary wtulone w siebie.
-Nieźle się teraz nam życie sypie- powiedziałam przerywając ciszę-  Ty nasz problemy z plasticzkiem, a ja z matką i jest jeszcze jest Kuba.
-O co chodzi z twoją matką?- spytał cicho chłopak
-Bierze ślub i ja będę musiała brać w tym udział. Już sobie wyobrażam te przygotowania i te kłótnie przy nich- powiedziałam. Jakoś zebrało mi się na zwierzenia.
-To nie ciekawie a co z Kubą?- spytał
-Będzie miał dziecko z Klaudią i chyba z plastikiem- powiedziałam
-Kuba ojcem?- powiedział chłopak- Jakoś sobie tego nie wyobrażam, współczuję mu tego,  że ma jeszcze na głowie Monikę. -Przecież równie dobrze ty możesz ją mieć na głowie- powiedziałam to co myślałam
-Tym razem się na to nie złapię- powiedział chłopak- Żebym jej uwierzył musi mi pokazać dowody, że to moje dziecko i że w ogóle w ciąży
-A jeśli to będzie twoje dziecko?- spytałam
-Na to jest jeszcze kilka miesięcy czasu- powiedział chłopak
-Ciekawe podejście-powiedziałam- Chciałabym teraz stąd wyjechać i wrócić za miesiąc jak wszystko się poukłada
-Możesz to zrobić, ale to będzie ucieczka przed problemami- powiedział
Dalej spacerowaliśmy w ciszy, nie była ona krępująca, była miła. Chłopak szedł obok mnie zamyślony, ciekawe o czym myślał. Może o swoim życiu. Podziwiam go, ma ciekawe podejście do życia i mnie rozumie. Chyba jest pierwszą osobą, którą mogę nazwać przyjacielem.  
-O czym tak myślisz?- usłyszałam szept chłopaka przy moim uchu. Przeszedł mnie dreszcz.
-O tobie- również wyszeptałam, ale ja to zrobiłam w przestrzeń przed sobą a nie do ucha chłopaka. Miałam nadzieję, że mnie nie usłyszał.
-I co wymyśliłaś?- spytał zatrzymując się i stając naprzeciw mnie tym samym zmuszając mnie do zatrzymania się
-Właśnie sobie uświadomiłam, że jesteś moim pierwszym przyjacielem- wyszeptałam patrząc na czekoladowe tęczówki chłopaka, w których widziałam tańczące iskierki.
-Ty też jesteś moją przyjaciółką, mogę ci powiedzieć o wszystkim i mnie zrozumiesz i pomożesz- wyszeptał chłopak.
Staliśmy tak patrząc sobie w oczy, widziałam, że chłopak chce coś powiedzieć, ale otwierał usta i je zamykał. Wpatrzona w jego boskie oczy rozpływałam się. ''Nikol weź się w garść, nie rozpływaj się i nie rób nic głupiego'' podpowiadał mi rozum, ''Zrób coś, nie pozwól tak po prosty zepsuć tej chwili'' podpowiadało serce. Nasze wpatrywanie w siebie przerwał dzwonek telefonu. Zaczęła przeszukiwać kieszenie tak jak chłopak aż sobie przypomniałam, że mój telefon leży na łóżku Alana.
-Mój telefon został w domu- wyszeptał chłopaka i zaczął się śmiać
-Mój też- powiedziałam wybuchając śmiechem i przerywając tą piszę panującą w parku. Wszystkie pary z pobliskich ławek oderwały się od siebie i spojrzały na nas z wyrzutem za przerwanie im takiego romantycznego momentu. Posłałam im przepraszający uśmiech, którego nikt oprócz Alana nie zobaczył bo było już tak ciemno.
-Idziemy?- wyszeptałam. Nie wiedziałam dlaczego szepce ale tak mi podpowiadał rozum i serce zgodnie.
-Jasne- odparł chłopak cicho.
Drogę powrotną również przebyliśmy w ciszy, już mieliśmy skręcać w ulicę z naszym domem gdy do głowy wpadła mi genialna myśl.
-Chodźmy na plażę- powiedziałam łapiąc ciepłą dłoń chłopaka i wybudzając go z przemyśleń. Spojrzał na mnie i skinął głową. Weszliśmy na plażę i zostawiliśmy nasze buty i skarpetki koło jakiegoś kamienia. Założę się, że zapomnimy o nich. Odpięłam psa ze smyczy, którą niósł Alan, zapomniałam, że mam psa razem ze sobą. Rocky szczęśliwy, że może biegać gdzie chce poleciał w stronę wody a ja ruszyłam przed siebie. Wiem, że nie powinnam wprowadzać psa na plażę, ale nawet o tym nie pomyślałam jak tu szłam. Szłam przed siebie.
-Co ty taka dzisiaj cicha i zamyślona?- usłyszałam wyszeptane pytanie chłopaka wprost do mojego ucha. Czy on musi to robić?
-Dlaczego szepcesz? Tu nikogo nie ma?- spytałam ignorując pytanie chłopaka. To prawda, plaża była pusta.
-Bo to lepiej brzmi- powiedział już normalnie a ja zaczęłam się śmiać.
-Śmiejesz się ze mnie, musi być za to kara- powiedział i zaczął mnie gonić. Uciekałam przed chłopakiem po całej plaży a za Alanem biegł Rocky, który przyłączył się do naszej zabawy. Już nie miałam siły. Nagle poczułam ogromny ból w stopie. Krzyknęłam i przewróciłam się na piasek. Alan podbiegł szybko do mnie.
-Co ci się stało?- spytał zmartwiony.
-Nie mam pojęcia, ale strasznie boli- powiedziałam z płaczem.
-Jedziemy do szpitala- powiedział chłopak biorąc mnie na ręce i biegnąc w stronę wyjścia z plaży, za nami biegł Rocky. Nie odzywałam się tylko próbowałam się skupić na tym bólu i postarać się go zignorować. Po 10 minutach byliśmy pod domem. Alan pobiegł do domu i po chwili wrócił z kluczykami od samochodu. Otworzył auto i posadził mnie na tylnym siedzeniu tak, żebym mogła się położyć nie przeszkadzając rannej nodze. Po ciężkich 30 minutach byliśmy w szpitalu. 

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 12


Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Nic nie pamiętałam. Muszę się zabrać za moje życie, co rano albo budzę się z kimś w łóżku albo w czyimś. Koniec tego. Wstałam i ubrałam na siebie bluzę leżącą na krześle i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do siebie i zobaczyłam, że w moim łóżku śpi Harry. Zabrałam telefon i otworzyłam szafę zobaczyłam walizkę. Przecież dzisiaj lecę do Polski. Spojrzałam na telefon, była 11. Samolot mamy o 14. Została nam jakaś godzina żeby dotrzeć na lotnisko. Ogarnęłam się szybko. Zbiegłam na dół aby znaleźć Alana. Spał w salonie, wyglądał uroczo. Zawahałam się przed obudzeniem go, ale nie mamy czasu. Zabrałam mu koc i poduszkę i się obudził.
-Wstawaj- powiedziałam szybko, gdy chłopak chciał mi wyszarpać koc
-Ale ja dopiero zasnąłem- zaczął marudzić
-Wstawaj, za chwilę mamy być na lotnisku- rzuciłam wchodząc do kuchni.
-Co?- usłyszałam jeszcze krzyk Alana. Mogłam mu powiedzieć wczoraj.
Zrobiłam sobie płatki i szybko zjadłam. Poszłam zobaczyć jak sobie radzi Alan. Wrzucał wszystko do walizki jak popadnie. Niezły bałagan.
-Ale ty wiesz, że nie musisz brać wszystkiego bo później Kuba może zabrać?- spytałam opierając się o futrynę drzwi i oglądając poczynania chłopaka.
-A tak, ja lecę się ogarnąć- powiedział i już go nie było. Zniosłam swoją walizkę na dół i spojrzałam na zegar. Była już 11.30. Napisałam karteczkę Kubie.

Najukochańszy Kubusiu, ja z Alanem wypełniamy ten plan co wczoraj ustaliliśmy. Nie martw się o nas.
PS. Nikomu nie mów o co chodzi :P
Nikol

List położyła na stole. Ze schodów zbiegł Alan niosąc walizkę.
-Możemy już jechać?- spytał-Zamówiłem taksówkę.

Po pół godziny byliśmy na lotnisku. Udało nam się wszystko załatwić na czas i po 14 byliśmy już na pokładzie samolotu.
-Ej, a ty nie zapomniałaś o czymś?- spytał chłopak
-Chyba nie, a o czym?- spytałam nawet nie zwracając uwagi na chłopaka lecz bawiąc się zawieszką do telefonu.
-Co z chomikiem?- spytał
-Ups, zapomniałam o nim- powiedziałam-Napiszę do Kuby żeby go oddał do sklepu, bo raczej nie zabierze go do Polski
-Chcesz go oddać?-spytał
-Przecież sam widzisz, że się nie nadaję na właścicielkę chomika. Zapomniałam o nim- powiedziałam
Założyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną playlistę. Jak się okazało to zasnęłam i obudziłam się z pomocą Alana przed lądowaniem samolotu.

Do domu dotarliśmy wieczorem. W domu panowała cisza, w kuchni spotkaliśmy Nadię dyskutującą z ojcem.
-Cześć wszystkim- powiedziałam sięgając po jabłko
-Nikol? Alan? Co wy tu robicie?- spytali Nadia i mój ojciec na zmianę.
-Tak to my. Wróciliśmy- powiedziałam-Idę spać jestem zmęczona.
Skierowałam się do pokoju gościnnego, w którym już wcześniej mieszkałam. Wykąpałam się i ubrałam w rzeczy, których zapomniał Alan, przed wyjazdem do Hiszpanii.
Położyłam się na łóżku i przypomniałam sobie, że mam napisać do Kuby w sprawie chomika. Zrobiłam to i otulona chłodną pościelą zasnęłam.
Obudziłam się dosyć wcześnie, po 8. Rozpakowałam walizkę i ubrałam się ciepło bo pogoda nie zachwycała, padał deszcz. Zeszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki. Trzeba by dziś poszukać Rocky'ego. Postanowiłam iść do ojca żeby mi powiedział gdzie on jest. Już się kierowałam się na górę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam ją i zobaczyłam zapłakaną brunetkę.
-Siema, co jest?- spytałam
-Cześć, możesz poprosić na chwilę....Kubę- powiedziała wybuchając płaczem wymawiając imię mojego braciszka.
-Sorry, ale Kuby nie ma w domu- powiedziałam obojętnie. To pewnie kolejna dziewczyna ze złamanym sercem.
-Ale ja...muszę...z..nim...porozmawiać- wychlipała dziewczyna.
-Nie ma go, ale możesz porozmawiać ze mną, jestem jego siostrą- powiedziałam otwierając szerzej drzwi. Dziewczyna weszła do środka. Coś mi mówi, że to coś ważniejszego od kolejnego złamanego serca. Poszliśmy na górę, do mojego pokoju. Kazałam dziewczynie usiąść na balkonie i rzuciłam jej paczkę chusteczek. Po 15 minutach dziewczyna opanowała płacz. Odeszłam od barierki i usiadłam naprzeciw niej.
-O co chodzi?- spytałam
-Ja muszę porozmawiać z ...nim- powiedziała powstrzymując płacz
-Jego nie ma teraz w kraju- powiedziałam-ale możesz mi to powiedzieć
-Bo ja jestem w ciąży z nim- wyszeptała dziewczyna i wybuchła płaczem
-Ze co?- krzyknęłam-Ale jak?
Dziewczyna wciąż płakała.
-Ja go zabije, ojciec go zabije- kontynuowałam swoją przemowę
-To nie jego jedynego- wyszeptała dziewczyna
-Co?-spytałam
-Ojciec mnie wyrzucił z domu, a jak się dowie kto jest ojcem tego dziecka to mnie zabije- wyszlochała dziewczyna.
-Nie płacz, coś się wymyśli- powiedziałam wyciągając telefon. Napisałam sms do Alana żeby tu za chwilę był. Teraz mnie nie interesowało, że go obudzę. -Chcesz coś do picia?
-Nie dziękuję- odpowiedziała cicho. Żal mi tej dziewczyny, mój braciszek zniszczył jej życie. Co prawda ona też miała w tym udział.
Siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał Alan wbiegając do mojego pokoju, a potem na balkon.
-Co się stało?- spytał patrząc to na mnie to na dziewczynę
-Później ci to wytłumaczę, teraz zadzwoń do Kuby i powiedz mu, że do dzisiejszego wieczora ma być w Polsce- powiedziałam
-Ale po co?- spytał chłopak mając zdezorientowaną minę
-Nie zadawaj pytań, jak to zrobisz to znajdź Rocky'ego i przyprowadź go do mnie-powiedziałam ostro.
Dlaczego ludzie zadają takie beznadziejne pytania, gdy ktoś jest zdenerwowany i ma wszystkiego dość. Wszystko się sypie a ty masz z nimi usiąść, napić się herbatki i wyjaśnić wszystkie twoje problemy. Boże dlaczego oni nie myślą racjonalnie?
-Jak masz na imię?- spytałam miło dziewczynę
-Klaudia- powiedziała cicho dziewczyna
-Nikol- powiedziałam i podałam jej rękę.- Musimy teraz wymyślić co zrobić
-Muszę usunąć to dziecko- powiedziała dziewczyna
-Chcesz tego naprawdę?- spytałam odwracając gwałtownie głowę w stronę dziewczyny
-Co dziwne, ale nie chcę tego ale muszę- wyszeptała.
-Nie musisz- powiedziałam- wystarczy, że weźmiesz się w garść
-Muszę się pozbyć tego dziecka, bo przez nie nie mam domu i zniszczy przeszłość Kubie- powiedziała
-Dom się znajdzie ale po tym co ci zrobił Kuba wciąż chcesz dla niego jak najlepiej. Dlaczego?- spytałam
-Jakoś tak, spotkaliśmy się kilka razy i podczas tych spotkań czułam się wspaniale. Rozmawiało się mi dobrze z nim, chyba się zakochałam- powiedziała dziewczyna czerwieniąc się.
-To zakochanie to o wiele większy problem niż dziecko. Z dzieckiem ci pomogę i Kuba również, ale raczej nie liczyłabym na związek z moim braciszkiem. On ma co dziennie inną. - powiedziałam.-Zamieszkasz teraz tutaj
-Co? Ale jak?- spytała
-Normalnie, będziesz z nami mieszkać- powiedziałam- Masz jakieś ubrania?
Dziewczyna poruszyła głową przecząco.
-To chodź, dam ci coś i się przebierzesz - powiedziałam. Dziewczyna wykonała moje polecenie. Gdy brała prysznic chciałam zadzwonić do Kuby ale miał wyłączony telefon. Polubiłam tą dziewczynę i czuję, że muszę jej pomóc. Ona jako jedyna, którą spotkałam w swoim życiu wydaje mi się normalna. Wyszła z łazienki w moim szarych rurkach i fioletowej bluzce. Miała ten sam rozmiar. Zeszliśmy do kuchni, gdzie spotkałam ojca.
-Cześć tato, jest sprawa- powiedziałam na dzień dobry
-Hej Księżniczko, o co chodzi?- spytał zabierając jabłko i patrząc na Klaudię chowającą się za moimi plecami.
-Potrzebuję pokoju dla koleżanki, która teraz z nami zamieszka- powiedziałam odsłaniając dziewczynę. Ojciec się jej przyjrzał i po chwili powiedział
-Idź do Nadii i ona ci wskaże jakiś wolny pokój.
Ojciec wyszedł z kuchni, pewnie pojechał do firmy jak zwykle.
 -Chodźmy znaleźć twój pokój a potem jedziemy na zakupy po jakieś ubrania dla ciebie- powiedziałam
-Ale ja nie mam pieniędzy- wyszeptała dziewczyna
-Nie przejmuj się tym, ojciec stawia zakupy- powiedziałam zabierając kartę kredytową, którą oddałam wczoraj ojcu po powrocie z Hiszpanii.
Nadia wskazała nam dwa wolne pokoje jeden koło pokoju Kuby, a drugi koło pokoju Alana po drugiej stronie długiego korytarza. Dziewczyna wybrała ten koło Alana z czego się cieszę bo nie będzie z przy każdej okazji wpadać na Kubę gdy będzie wychodzić z pokoju. Odnaleźliśmy Alana w ogrodzie całego w ziemi i trawie. Jak się okazało bawił się z moim psem, który jak mnie zauważył zostawił chłopaka i skoczył na mnie. Zaczął skakać wokół mnie i szczekać, wywrócił mnie na ziemię z zaczął lizać po rękach i twarzy. Po zwalenie psa z siebie i wstaniu byłam w takim samym stanie jak Alan.
-Masz zawieść nas do centrum handlowego- powiedziałam do chłopaka
-A kto tak powiedział?- spytał patrząc na mnie
-Ja- odparłam patrząc uważnie na chłopaka
-A co z tego będę miał- spytał unosząc brew i spoglądając na mnie
-Satysfakcję- powiedziałam próbując nie wybuchnąć śmiechem widząc minę chłopaka.
-Ja chcę czegoś innego- powiedział uśmiechając się
-Okey pogadamy o tym później.-powiedziałam-Idę się wykąpać i przebrać
-Idę z tobą- usłyszałam za sobą głos chłopaka
-Okey, Klaudia możesz iść do salonu albo do swojego pokoju. Właściwie możesz iść gdzie chcesz, bo to twój nowy dom- powiedziałam
Weszłam do domu a następnie do mojego pokoju. Alan szedł za mną.
-Nie pomyliło ci się coś?- spytałam
-Nie dlaczego?- spytał udając głupiego, a może wcale nie udawał.
-Nie ważne- powiedziałam zatrzaskując drzwi łazienki przed nosem chłopaka. Wzięłam prysznic zmywając z siebie ziemię, trawę i ślinę Rocky'ego. Wyszłam  w ręczniki z łazienki, podeszłam do szafy i wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy. Ubrałam się i ogarnęłam szopę na mojej głowie. Zeszłam na dół, gdzie siedział Alan i zarywał do Klaudii, która próbowała go spławić. Ciekawy widok, chcę zobaczyć reakcję Alana jak się dowie, że Klaudia będzie miała dziecko z Kubą.
-Dobra chodźcie i skończcie to coś- powiedziałam wchodząc do salonu pełna entuzjazmu. Klaudia odetchnęła z ulgą, a Alan wstał jakby nic i wyszedł z domu. Poszłyśmy za nim. W galerii spędziliśmy kilka godzin kompletując nową szafę Klaudii. Wróciliśmy do domu i zauważyłam kilka walizek w korytarzu, czyli że Kuba już jest. Teraz nie będzie już tak kolorowo. Klaudia chyba też to zrozumiała bo stała blada w drzwiach.