Załatwiłam bilety i wszystko. Mieliśmy
lecieć już jutro. Postanowiłam się spakować. Gdy skończyłam była już 20.
Zeszłam do salonu, w którym siedzieli wszyscy wraz z Tomkiem i tą jego grupą.
-Siema wszystkim- powiedziałam wchodząc i
siadając na sofie obok Alana.-Co robimy?
-Zagrajmy w butelkę- powiedział Tomek
-Spoko- odpowiedziałam-Ale ty idziesz po
butelkę
Chłopak niechętnie wstał i poszedł do
kuchni. Po chwili siedzieliśmy już wszyscy w kółku na ziemi. Siedzieliśmy w
takiej kolejności:ja, Alan, plastik, Harry, Kuba, Mateusz, Alex, Oliwia, Tomek.
Butelką jako pierwszy kręcił Tomek bo jak on to określił to on to wymyślił i
przygotował. Wypadło na Kubę, który wybrał pytanie.
-Z iloma dziewczynami przespałeś się w tym
miesiącu?- spytał Tomek Kubę
-A który dzisiaj?- spytał Kuba
-23 wrzesień a co?- spytał
-To zaliczyłem w tym miesiącu 23 laski-
odpowiedział mój braciszek naturalnie tak jakby odpowiadał z czym chcę kanapkę.
Trzeba się za niego zabrać, bez przesady, niech się wreszcie opamięta. Ale to
zostawimy sobie na jutro.
-No, no. Też bym tak chciał- powiedział
Mateusz i został zmrożony wzrokiem przez swoją dziewczynę. Coś czuję, że jak
wrócą do domu to nieźle mu się oberwie.
Butelką kręcił Kuba i wypadło na Harrego,
który wybrał zadanie.
-Pocałuj Monikę- powiedział mój braciszek
-Muszę?- spytał ze smutną miną-Nie mogę
kogoś innego?- spytał patrząc na mnie
-Nie- powiedział ostro Alan
-Okey, ale trzeźwy tego nie zrobię-
powiedział i wyszedł z salonu. Po chwili przyszedł z butelką czystej i tak po
prostu ją wypił. Ja się pytam jak on to zrobił? I dlaczego tak się broni przed
jednym pocałunkiem z plastikiem skora jeszcze wczoraj ją bronił? A tam i tak
nie zrozumiem facetów. Harry zbliżył się do twarzy plasticzka i zaczął całować,
plastik zaczął pogłębiać pocałunek. I tak zaczęli się lizać i to trwało jakieś
15 minut nie zwracając uwagi na nas. Mu w tym czasie rzucaliśmy się pop cornem,
który w magiczny sposób zmaterializował się koło mnie. Gdy ta dwójka skończyła
Harry zakręcił butelką i wypadło na mnie. Co robić? Wybrałam zadanie bo pytania
mogły być różne a jeszcze dochodzi do tego fakt, że chłopak jest już pijany.
-Pocałuj mnie- powiedział. Spodziewałam się
wszystkiego tylko nie tego. Alan zobaczył moją minę i wskazał na butelkę, w
której zostało jeszcze trochę alkoholu. Skinęłam głową i sięgałam po nią.
Wypiłam resztę krzywiąc się przy tym czując gorzki smak. Zbliżyłam się do
chłopaka i musnęłam jego usta i chciałam się odsunąć lecz Harry mnie
powstrzymał. Wyszarpałam się z jego objęć i usiadłam obok Alana. Zaczyna mnie
już wkurzać. Zakręciłam butelką i wypadło na Alex, dziewczyna wybrała zadanie.
-Idź mi kup żelki- powiedziałam
Spodziewałam się sprzeciwów, ale dziewczyna
wstała i wyszła z domu. Po pół godziny wróciła z żelkami, którymi we mnie
rzuciła i dostawą alkoholu. Zapowiada się mocno zakrapiana noc. Alex zakręciła
i wypadło na Alana, kazała mu wraz z Kubą pić dopóki któryś nie odpadnie.
Wszyscy zaczęli obstawiać zakłady a mnie to nudziło. Czułam szum w głowie i
postanowiłam wyjść do ogrodu. Usiadłam w
altance w ciemności i słuchałam ciszy i urywków muzyki, która docierała do mnie
przez niezamknięte drzwi tarasu. Jak widać towarzystwo nie może się zdecydować.
Słyszałam urywki wszystkich gatunków, zaczynając od klasyki aż po rap.
Usłyszałam kawałek Pokahontaz Niemiłość i zaczęłam się zastanawiać co to jest
miłość. Zebrało mi się na myśli filozoficzne. Tak naprawdę to nigdy nie
doznałam miłości, podobno każdego kochają rodzice, no właśnie podobno. Mną się opiekowała matka, ale gdy miałam 5 lat po prostu jej się to znudziło i oddał
mnie do domu dziecka, ojciec jak się o tym dowiedział zrobił wielką aferę i
zabrał mnie do siebie. Wtedy w mamusi obudził się instynkt macierzyński i
postawiła sprawę jasno albo mnie jej odda albo może pożegnać się z firmą i
jakąś pozycją bo ona miała na niego jakiegoś haka. Tak więc kochał mnie tylko
ojciec, ale nie mógł się mną opiekować. Dowiedziałam się o tym będąc na
wakacjach u ojca. No wiecie raz na 10 lat matka pozwalała zabrać mnie ojcu na
tydzień. Wspominając tą historię poczułam łzy na policzku. Zaczęłam płakać tak
po prosty bez powodu.
-Ej, mała! Co się dzieje?- usłyszała,
zatroskany głos i poczułam jak mnie ktoś obejmuje.
-Nic, po prostu uświadomiłam sobie jak moje
życie jest bez sensu- powiedziałam mocniej wtulając się w Alana.
-Nie jest bez sensu, jest po prostu
skomplikowanym romansem, który kiedyś się ułoży i będziesz szczęśliwa-
powiedział- a tu masz coś na poprawę nastroju- powiedział wyciągając butelkę.
Zabrałam mu ją i napiłam się po raz kolejny
czując gorzki smak i ciepło rozchodzące się po moim ciele. Podobno alkohol nie
jest dobrym rozwiązaniem problemów, ale jest dobry żeby spojrzeć na te problemu
z innej perspektywy. Wypiliśmy razem całą butelkę i byliśmy już mocno pijani.
-Pocałuj mnie- wyszeptałam do ucha chłopaka.
Alan zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował. Poczułam się wspaniale,
odwzajemniłam pocałunek. Co z tego, że jutro będziemy tego żałować, a może nie
będziemy? Jesteśmy już tak pijani, że wątpię żebyś my coś zapamiętali z tej
nocy. Pocałunki Alana były niesamowite, nic się im nie równało. Nasze ręce
błądziły po ciele naszego partnera. Całowaliśmy się chwilę i już miało dojść do
czegoś więcej, gdy chłopak mnie powstrzymał.
-Jesteśmy pijani i jutro będziesz tego
żałować- wyszeptał ubierając koszulkę i okrywając mnie swoją bluzą
-Nie będę- powiedziałam znów wpijając się w
usta chłopaka.
-Mała będziesz, jutro o tym pogadamy. Teraz
idziesz grzecznie spać- powiedział i zabrał mnie na ręce. Dlaczego on teraz
jest taki odpowiedzialny? Chłopak niósł mnie przez salon, który wyglądał jak po
wojnie. Nieźle zabalowali. Kuba przytulał kwiatka i coś mu szeptał, nasze parki
spały wtulone w siebie. Jedna pod stołem w jadalni, a druga za sofą. Harry i
plastik siedzieli naprzeciw siebie i o coś się kłócili, ale tak bełkotali, że
trudno ich było zrozumieć. Alan zaniósł mnie do mojego pokoju i położył
delikatnie na łóżku, pewnie myślał, że śpię. Postanowiłam udawać żeby zobaczyć
co zrobi. Ściągnął mi buty, skarpetki, spodnie i bluzę, którą mi dał w
ogrodzie. Przykrył mnie kołdrą i pocałował w czoło. Już miał wychodzić gdy
wyszeptałam
-Zostań ze mną, boję się potworów z pod
łóżka
-Wrócę tu, tylko ogarnę tych na dole-
powiedział i wyszedł gasząc światło.
Zasypiałam już gdy usłyszałam, że ktoś
wchodzi do pokoju. Byłam pewna, że to Alan.
-Wróciłeś?- wyszeptałam
-Do ciebie zawsze- usłyszałam głos Harrego
i potem słyszałam jak wywrócił się na moich butach. Co on tu robi?
-Co się tu dzieje?- usłyszałam Alana i
zobaczyłam światło rozjaśniające pokój
-Zostaw nas- wybełkotał Harry podnosząc się
z ziemi i znów na nią upadając.
-Chyba kazałem ci iść do siebie- powiedział
ostro Alan.
-Ale ja wolę tutaj- powiedział
-To sobie tutaj zostań- powiedział Alan-
Chodź Niki, będziesz dzisiaj spać u mnie w pokoju.
Ja jak posłuszna dziewczynka wykonałam jego
polecenie. Weszłam do jego tymczasowego pokoju i usiadłam na łóżku.
-Dlaczego jesteś teraz taki odpowiedzialny
i troskliwy?- spytałam
-Zawsze taki jestem- odpowiedział siadając
obok mnie
-A dlaczego nie przespałeś się ze mną
dzisiaj? Wygrałbyś zakład- powiedziałam oczekując na reakcję chłopaka
-Skąd wiesz o zakładzie?- spytał szybko
-Ja wiem wszystko- powiedziałam śmiejąc się
-Nikol, to nie tak. Ja ci wszystko
wytłumaczę- zaczął mówić- Przed twoim przyjazdem zrobiliśmy sobie imprezę i
trochę przesadziliśmy z alkoholem i zaczęliśmy gadać o tobie. Harry stwierdził,
że pierwszy cię zaliczy i ja zacząłem się z nim kłócić i tak doszło do zakładu.
Ale jak zacząłem racjonalnie myśleć poszedłem do niego i chciałem wycofać
zakład ale on się nie zgodził
Nudziła mnie ta historyjka. Wierzyłam
Alanowi, jakby mu zależało na zakładzie to by go już wygrał. Udałam, że
śpię,chłopak to zauważył.
-To dzisiaj została mi kanapa w salonie-
powiedział i wyszedł z pokoju.