Wiem, że obiecałam wam zmiany i będą one, ale jeszcze nie teraz. Przepraszam, ale muszę zrobić sb przerwę od bloga. Wrócę tu już może na początku maja, a może w czerwcu. Nie wiem jeszcze, muszę ogarnąć kilka spraw. Przepraszam, ale jak wrócę to notki będą co 2 dni dodawane i ta historia nabierze sensu. Wciąż możemy sb popisać pod postami, bo jak widzicie przej jednego człowieka uważającego się za coś lepszego i spamującego mi chat nie mogę tam z wami piać. Do zobaczenia i przepraszam
Linki do swoich blogów proszę zostawiać w zakładce " LINKI", a nie w komentarzu pod postem. Z zakładki na pewno zajrzę na te blogi, bo w komentarzach się w nich gubię :P
niedziela, 21 kwietnia 2013
piątek, 19 kwietnia 2013
Ważne
Ludzie mam ważną sprawę. Porozmawiałam
sobie dzisiaj szczerze z pewną osobą( dzięki P.) i szykują się duże zmiany w
moim życiu i na blogu również. A więc jeśli chodzi o bloga to koniec pisania
rozdziałów na odpierdol ( koniec pisania beznadziejnych rozdziałów bo muszę coś
dodać), koniec z jebaną Disney'owską historyjką, teraz piszę tak jak chcę i jak
już pewna osoba wie. Piszę i dodaję częściej. A więc to są na razie te zmiany,
a później się pomyśli.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdział 13
Weszliśmy we trójkę do salonu i zobaczyła
Kubę, Harrego i plastika zdających raport Nadii.
-Siema Nikol, tęskniłem za tobą- powiedział
Harry
-Tak, tak. Kuba chodź ze mną. Musimy
pogadać- powiedziałam
Kuba wstał z sofy i poszedł za mną do
mojego pokoju, ja złapałam za rękę Klaudię i pociągnęłam za nami. Chłopak siadł
na jednym z foteli, Klaudia lekko pchnięta w stronę łóżka przeze mnie usiadła
na nim a ja oparłam się o biurko i patrzyłam to na jedno to na drugie.
-Kubusiu pamiętasz jak mi zrobiłeś awanturę
o to, że ''jestem w ciąży''?- spytałam patrząc na chłopaka.
-Pamiętam i co?- spytał
- I to ja tobie powinnam zrobić awanturę bo
z tego co wiem to zostaniesz ojcem- powiedziałam. -Skąd to wiesz? Monika do
ciebie dzwoniła?- spytał szybko
-A co wspólnego z całą sprawą ma Monika?-
spytała zaciekawiona
-No dużo, w końcu nosi moje dziecko-
powiedział
-Co?- krzyknęłam a Klaudia wybuchła
płaczem. Z tego co ja zrozumiałam z tej rozmowy to Kuba będzie miał dziecko z
Plastikiem i Klaudią. Czy to ze mną jest coś nie tak,czy on naprawdę powiedział,
że plastik jest z nim w ciąży?
-No bo będę miał dziecko z Moniką a ty o
czym mówiłaś?- spytał
-Ja mówiłam o Klaudii, będziesz miał dwoje
dzieci chyba, że jeszcze zjawi się kilka dziewczyn, które oświadczą, że są z
tobą w ciąży- powiedziałam przytulając Klaudię
-Ty też jesteś w ciąży? - spytał spokojnie
Kuba Klaudii
-To ja was zostawię i idę z kimś poważnie porozmawiać- powiedziałam i wyszłam.
Teraz to już Kuba przesadził,będzie miał
dziecko z byłą Alana a skoro oni się rozstali jakieś 3 dni temu, czyli
plasticzek zdradził Alana z Kubą. Nie ogarniam ich. Wszystko się miesza.
Poszłam do pokoju Alana i napisałam mu sms żeby przyszedł do swojego pokoju. Po
chwili chłopak przyszedł zdenerwowany.
-Co się stało?- spytałam chłopaka
-A mogę ci zaufać? - popatrzył na mnie a ja
skinęła na tak głową.
-Rozmawiałem z Moniką- zaczął chłopak
-I ona ci powiedziała, że jest w ciąży- nie
mogłam się powstrzymać żeby tego nie powiedzieć
-Skąd wiesz?- spytał chłopak
-Kuba mi powiedział- odparłam cicho
-Czyli wszyscy wiedzą tylko nie ja?- spytał
-Na do wygląda, jesteś wkurzony na Kubę?-
spytałam, wiem że to pytanie było bezsensu. Kto nie byłby wkurzony gdyby jego
była dziewczyna była w ciąża z jego najlepszym przyjacielem?
-A co ma z tym wspólnego Kuba?- spytał
-A co ci powiedział plastik?- spytałam,
interesująca rozmowa się nam wywiązała składając się tylko z pytań.
-Że będziemy teraz szczęśliwą rodziną z
naszym maleństwem- powiedział chłopak. Czyli, że to plastik namieszał, teraz
tylko trzeba się dowiedzieć jaka jest prawda.
-To ciekawe, bo to samo powiedziała Kubie-
powiedziałam
-Co? Ona mnie zdradziła z moim
przyjacielem?- zaczął krzyczeń chłopak
-Nie mam pojęcia co się wokół mnie dzieje.
Za dużo tego- powiedziałam kładąc się na łóżku chłopaka
-Masz rację, jutro o tym pomyślę. Teraz o
tym wszystkim zapominam- powiedział i położył
się koło mnie.
-To da się tak po prostu wyłączyć jak ci
się życie sypie?- spytałam zaciekawiona.
-Nie do końca się da ale można próbować-
powiedział chłopak- Idziesz ze mną się przejść?
-Jasne- powiedziałam wstając z łóżka.
Zabraliśmy Rocky'ego i wyszliśmy z domu, i skierowaliśmy się w stronę parku, pamiętałam jeszcze drogę do niego po ostatniej wizycie tutaj. Szliśmy w ciszy.
Podziwiałam tą ciszę, która panowała tutaj późnym wieczorem, pomimo, że było tu
mnóstwo ludzi to panowała cisza. Były tu same zakochane pary wtulone w siebie.
-Nieźle się teraz nam życie sypie-
powiedziałam przerywając ciszę- Ty nasz
problemy z plasticzkiem, a ja z matką i jest jeszcze jest Kuba.
-O co chodzi z twoją matką?- spytał cicho
chłopak
-Bierze ślub i ja będę musiała brać w tym
udział. Już sobie wyobrażam te przygotowania i te kłótnie przy nich-
powiedziałam. Jakoś zebrało mi się na zwierzenia.
-To nie ciekawie a co z Kubą?- spytał
-Będzie miał dziecko z Klaudią i chyba z
plastikiem- powiedziałam
-Kuba ojcem?- powiedział chłopak- Jakoś
sobie tego nie wyobrażam, współczuję mu tego,
że ma jeszcze na głowie Monikę. -Przecież równie dobrze ty możesz ją
mieć na głowie- powiedziałam to co myślałam
-Tym razem się na to nie złapię- powiedział
chłopak- Żebym jej uwierzył musi mi pokazać dowody, że to moje dziecko i że w ogóle w ciąży
-A jeśli to będzie twoje dziecko?- spytałam
-Na to jest jeszcze kilka miesięcy czasu-
powiedział chłopak
-Ciekawe podejście-powiedziałam- Chciałabym
teraz stąd wyjechać i wrócić za miesiąc jak wszystko się poukłada
-Możesz to zrobić, ale to będzie ucieczka
przed problemami- powiedział
Dalej spacerowaliśmy w ciszy, nie była ona
krępująca, była miła. Chłopak szedł obok mnie zamyślony, ciekawe o czym myślał.
Może o swoim życiu. Podziwiam go, ma ciekawe podejście do życia i mnie rozumie.
Chyba jest pierwszą osobą, którą mogę nazwać przyjacielem.
-O czym tak myślisz?- usłyszałam szept
chłopaka przy moim uchu. Przeszedł mnie dreszcz.
-O tobie- również wyszeptałam, ale ja to
zrobiłam w przestrzeń przed sobą a nie do ucha chłopaka. Miałam nadzieję, że
mnie nie usłyszał.
-I co wymyśliłaś?- spytał zatrzymując się i
stając naprzeciw mnie tym samym zmuszając mnie do zatrzymania się
-Właśnie sobie uświadomiłam, że jesteś moim
pierwszym przyjacielem- wyszeptałam patrząc na czekoladowe tęczówki chłopaka, w
których widziałam tańczące iskierki.
-Ty też jesteś moją przyjaciółką, mogę ci
powiedzieć o wszystkim i mnie zrozumiesz i pomożesz- wyszeptał chłopak.
Staliśmy tak patrząc sobie w oczy,
widziałam, że chłopak chce coś powiedzieć, ale otwierał usta i je zamykał. Wpatrzona w jego boskie oczy rozpływałam się. ''Nikol weź się w garść, nie
rozpływaj się i nie rób nic głupiego'' podpowiadał mi rozum, ''Zrób coś, nie
pozwól tak po prosty zepsuć tej chwili'' podpowiadało serce. Nasze wpatrywanie
w siebie przerwał dzwonek telefonu. Zaczęła przeszukiwać kieszenie tak jak
chłopak aż sobie przypomniałam, że mój telefon leży na łóżku Alana.
-Mój telefon został w domu- wyszeptał
chłopaka i zaczął się śmiać
-Mój też- powiedziałam wybuchając śmiechem
i przerywając tą piszę panującą w parku. Wszystkie pary z pobliskich ławek
oderwały się od siebie i spojrzały na nas z wyrzutem za przerwanie im takiego romantycznego momentu. Posłałam im przepraszający uśmiech, którego nikt oprócz
Alana nie zobaczył bo było już tak ciemno.
-Idziemy?- wyszeptałam. Nie wiedziałam
dlaczego szepce ale tak mi podpowiadał rozum i serce zgodnie.
-Jasne- odparł chłopak cicho.
Drogę powrotną również przebyliśmy w ciszy,
już mieliśmy skręcać w ulicę z naszym domem gdy do głowy wpadła mi genialna
myśl.
-Chodźmy na plażę- powiedziałam łapiąc
ciepłą dłoń chłopaka i wybudzając go z przemyśleń. Spojrzał na mnie i skinął
głową. Weszliśmy na plażę i zostawiliśmy nasze buty i skarpetki koło jakiegoś
kamienia. Założę się, że zapomnimy o nich. Odpięłam psa ze smyczy, którą niósł
Alan, zapomniałam, że mam psa razem ze sobą. Rocky szczęśliwy, że może biegać
gdzie chce poleciał w stronę wody a ja ruszyłam przed siebie. Wiem, że nie
powinnam wprowadzać psa na plażę, ale nawet o tym nie pomyślałam jak tu szłam.
Szłam przed siebie.
-Co ty taka dzisiaj cicha i zamyślona?-
usłyszałam wyszeptane pytanie chłopaka wprost do mojego ucha. Czy on musi to
robić?
-Dlaczego szepcesz? Tu nikogo nie ma?-
spytałam ignorując pytanie chłopaka. To prawda, plaża była pusta.
-Bo to lepiej brzmi- powiedział już
normalnie a ja zaczęłam się śmiać.
-Śmiejesz się ze mnie, musi być za to kara-
powiedział i zaczął mnie gonić. Uciekałam przed chłopakiem po całej plaży a za
Alanem biegł Rocky, który przyłączył się do naszej zabawy. Już nie miałam siły.
Nagle poczułam ogromny ból w stopie. Krzyknęłam i przewróciłam się na piasek.
Alan podbiegł szybko do mnie.
-Co ci się stało?- spytał zmartwiony.
-Nie mam pojęcia, ale strasznie boli-
powiedziałam z płaczem.
-Jedziemy do szpitala- powiedział chłopak
biorąc mnie na ręce i biegnąc w stronę wyjścia z plaży, za nami biegł Rocky.
Nie odzywałam się tylko próbowałam się skupić na tym bólu i postarać się go
zignorować. Po 10 minutach byliśmy pod domem. Alan pobiegł do domu i po chwili
wrócił z kluczykami od samochodu. Otworzył auto i posadził mnie na tylnym
siedzeniu tak, żebym mogła się położyć nie przeszkadzając rannej nodze. Po ciężkich 30 minutach byliśmy w szpitalu.
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 12
Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Nic
nie pamiętałam. Muszę się zabrać za moje życie, co rano albo budzę się z kimś w
łóżku albo w czyimś. Koniec tego. Wstałam i ubrałam na siebie bluzę leżącą na
krześle i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do siebie i zobaczyłam, że w moim
łóżku śpi Harry. Zabrałam telefon i otworzyłam szafę zobaczyłam walizkę.
Przecież dzisiaj lecę do Polski. Spojrzałam na telefon, była 11. Samolot mamy o
14. Została nam jakaś godzina żeby dotrzeć na lotnisko. Ogarnęłam się szybko.
Zbiegłam na dół aby znaleźć Alana. Spał w salonie, wyglądał uroczo. Zawahałam
się przed obudzeniem go, ale nie mamy czasu. Zabrałam mu koc i poduszkę i się
obudził.
-Wstawaj- powiedziałam szybko, gdy chłopak
chciał mi wyszarpać koc
-Ale ja dopiero zasnąłem- zaczął marudzić
-Wstawaj, za chwilę mamy być na lotnisku-
rzuciłam wchodząc do kuchni.
-Co?- usłyszałam jeszcze krzyk Alana.
Mogłam mu powiedzieć wczoraj.
Zrobiłam sobie płatki i szybko zjadłam.
Poszłam zobaczyć jak sobie radzi Alan. Wrzucał wszystko do walizki jak
popadnie. Niezły bałagan.
-Ale ty wiesz, że nie musisz brać
wszystkiego bo później Kuba może zabrać?- spytałam opierając się o futrynę
drzwi i oglądając poczynania chłopaka.
-A tak, ja lecę się ogarnąć- powiedział i
już go nie było. Zniosłam swoją walizkę na dół i spojrzałam na zegar. Była już
11.30. Napisałam karteczkę Kubie.
Najukochańszy Kubusiu, ja z Alanem
wypełniamy ten plan co wczoraj ustaliliśmy. Nie martw się o nas.
PS. Nikomu nie mów o co chodzi :P
Nikol
List położyła na stole. Ze schodów zbiegł
Alan niosąc walizkę.
-Możemy już jechać?- spytał-Zamówiłem
taksówkę.
Po pół godziny byliśmy na lotnisku. Udało
nam się wszystko załatwić na czas i po 14 byliśmy już na pokładzie samolotu.
-Ej, a ty nie zapomniałaś o czymś?- spytał
chłopak
-Chyba nie, a o czym?- spytałam nawet nie
zwracając uwagi na chłopaka lecz bawiąc się zawieszką do telefonu.
-Co z chomikiem?- spytał
-Ups, zapomniałam o nim-
powiedziałam-Napiszę do Kuby żeby go oddał do sklepu, bo raczej nie zabierze go
do Polski
-Chcesz go oddać?-spytał
-Przecież sam widzisz, że się nie nadaję na
właścicielkę chomika. Zapomniałam o nim- powiedziałam
Założyłam słuchawki i włączyłam moją
ulubioną playlistę. Jak się okazało to zasnęłam i obudziłam się z pomocą Alana
przed lądowaniem samolotu.
Do domu dotarliśmy wieczorem. W domu
panowała cisza, w kuchni spotkaliśmy Nadię dyskutującą z ojcem.
-Cześć wszystkim- powiedziałam sięgając po
jabłko
-Nikol? Alan? Co wy tu robicie?- spytali
Nadia i mój ojciec na zmianę.
-Tak to my. Wróciliśmy- powiedziałam-Idę
spać jestem zmęczona.
Skierowałam się do pokoju gościnnego, w
którym już wcześniej mieszkałam. Wykąpałam się i ubrałam w rzeczy, których
zapomniał Alan, przed wyjazdem do Hiszpanii.
Położyłam się na łóżku i przypomniałam
sobie, że mam napisać do Kuby w sprawie chomika. Zrobiłam to i otulona chłodną
pościelą zasnęłam.
Obudziłam się dosyć wcześnie, po 8.
Rozpakowałam walizkę i ubrałam się ciepło bo pogoda nie zachwycała, padał
deszcz. Zeszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki. Trzeba by dziś poszukać
Rocky'ego. Postanowiłam iść do ojca żeby mi powiedział gdzie on jest. Już się
kierowałam się na górę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam ją i
zobaczyłam zapłakaną brunetkę.
-Siema, co jest?- spytałam
-Cześć, możesz poprosić na chwilę....Kubę-
powiedziała wybuchając płaczem wymawiając imię mojego braciszka.
-Sorry, ale Kuby nie ma w domu-
powiedziałam obojętnie. To pewnie kolejna dziewczyna ze złamanym sercem.
-Ale ja...muszę...z..nim...porozmawiać-
wychlipała dziewczyna.
-Nie ma go, ale możesz porozmawiać ze mną,
jestem jego siostrą- powiedziałam otwierając szerzej drzwi. Dziewczyna weszła
do środka. Coś mi mówi, że to coś ważniejszego od kolejnego złamanego serca.
Poszliśmy na górę, do mojego pokoju. Kazałam dziewczynie usiąść na balkonie i rzuciłam
jej paczkę chusteczek. Po 15 minutach dziewczyna opanowała płacz. Odeszłam od
barierki i usiadłam naprzeciw niej.
-O co chodzi?- spytałam
-Ja muszę porozmawiać z ...nim- powiedziała
powstrzymując płacz
-Jego nie ma teraz w kraju-
powiedziałam-ale możesz mi to powiedzieć
-Bo ja jestem w ciąży z nim- wyszeptała
dziewczyna i wybuchła płaczem
-Ze co?- krzyknęłam-Ale jak?
Dziewczyna wciąż płakała.
-Ja go zabije, ojciec go zabije- kontynuowałam swoją przemowę
-To nie jego jedynego- wyszeptała
dziewczyna
-Co?-spytałam
-Ojciec mnie wyrzucił z domu, a jak się
dowie kto jest ojcem tego dziecka to mnie zabije- wyszlochała dziewczyna.
-Nie płacz, coś się wymyśli- powiedziałam
wyciągając telefon. Napisałam sms do Alana żeby tu za chwilę był. Teraz mnie
nie interesowało, że go obudzę. -Chcesz coś do picia?
-Nie dziękuję- odpowiedziała cicho. Żal mi
tej dziewczyny, mój braciszek zniszczył jej życie. Co prawda ona też miała w
tym udział.
Siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał Alan
wbiegając do mojego pokoju, a potem na balkon.
-Co się stało?- spytał patrząc to na mnie
to na dziewczynę
-Później ci to wytłumaczę, teraz zadzwoń do
Kuby i powiedz mu, że do dzisiejszego wieczora ma być w Polsce- powiedziałam
-Ale po co?- spytał chłopak mając
zdezorientowaną minę
-Nie zadawaj pytań, jak to zrobisz to
znajdź Rocky'ego i przyprowadź go do mnie-powiedziałam ostro.
Dlaczego ludzie zadają takie beznadziejne
pytania, gdy ktoś jest zdenerwowany i ma wszystkiego dość. Wszystko się sypie a
ty masz z nimi usiąść, napić się herbatki i wyjaśnić wszystkie twoje problemy.
Boże dlaczego oni nie myślą racjonalnie?
-Jak masz na imię?- spytałam miło
dziewczynę
-Klaudia- powiedziała cicho dziewczyna
-Nikol- powiedziałam i podałam jej rękę.-
Musimy teraz wymyślić co zrobić
-Muszę usunąć to dziecko- powiedziała
dziewczyna
-Chcesz tego naprawdę?- spytałam odwracając
gwałtownie głowę w stronę dziewczyny
-Co dziwne, ale nie chcę tego ale muszę-
wyszeptała.
-Nie musisz- powiedziałam- wystarczy, że weźmiesz się w garść
-Muszę się pozbyć tego dziecka, bo przez
nie nie mam domu i zniszczy przeszłość Kubie- powiedziała
-Dom się znajdzie ale po tym co ci zrobił
Kuba wciąż chcesz dla niego jak najlepiej. Dlaczego?- spytałam
-Jakoś tak, spotkaliśmy się kilka razy i
podczas tych spotkań czułam się wspaniale. Rozmawiało się mi dobrze z nim,
chyba się zakochałam- powiedziała dziewczyna czerwieniąc się.
-To zakochanie to o wiele większy problem
niż dziecko. Z dzieckiem ci pomogę i Kuba również, ale raczej nie liczyłabym na
związek z moim braciszkiem. On ma co dziennie inną. - powiedziałam.-Zamieszkasz
teraz tutaj
-Co? Ale jak?- spytała
-Normalnie, będziesz z nami mieszkać-
powiedziałam- Masz jakieś ubrania?
Dziewczyna poruszyła głową przecząco.
-To chodź, dam ci coś i się przebierzesz -
powiedziałam. Dziewczyna wykonała moje polecenie. Gdy brała prysznic chciałam
zadzwonić do Kuby ale miał wyłączony telefon. Polubiłam tą dziewczynę i czuję,
że muszę jej pomóc. Ona jako jedyna, którą spotkałam w swoim życiu wydaje mi
się normalna. Wyszła z łazienki w moim szarych rurkach i fioletowej bluzce.
Miała ten sam rozmiar. Zeszliśmy do kuchni, gdzie spotkałam ojca.
-Cześć tato, jest sprawa- powiedziałam na
dzień dobry
-Hej Księżniczko, o co chodzi?- spytał
zabierając jabłko i patrząc na Klaudię chowającą się za moimi plecami.
-Potrzebuję pokoju dla koleżanki, która
teraz z nami zamieszka- powiedziałam odsłaniając dziewczynę. Ojciec się jej
przyjrzał i po chwili powiedział
-Idź do Nadii i ona ci wskaże jakiś wolny
pokój.
Ojciec wyszedł z kuchni, pewnie pojechał do
firmy jak zwykle.
-Chodźmy znaleźć twój pokój a potem jedziemy
na zakupy po jakieś ubrania dla ciebie- powiedziałam
-Ale ja nie mam pieniędzy- wyszeptała
dziewczyna
-Nie przejmuj się tym, ojciec stawia
zakupy- powiedziałam zabierając kartę kredytową, którą oddałam wczoraj ojcu po
powrocie z Hiszpanii.
Nadia wskazała nam dwa wolne pokoje jeden
koło pokoju Kuby, a drugi koło pokoju Alana po drugiej stronie długiego
korytarza. Dziewczyna wybrała ten koło Alana z czego się cieszę bo nie będzie z
przy każdej okazji wpadać na Kubę gdy będzie wychodzić z pokoju. Odnaleźliśmy
Alana w ogrodzie całego w ziemi i trawie. Jak się okazało bawił się z moim
psem, który jak mnie zauważył zostawił chłopaka i skoczył na mnie. Zaczął
skakać wokół mnie i szczekać, wywrócił mnie na ziemię z zaczął lizać po rękach
i twarzy. Po zwalenie psa z siebie i wstaniu byłam w takim samym stanie jak
Alan.
-Masz zawieść nas do centrum handlowego-
powiedziałam do chłopaka
-A kto tak powiedział?- spytał patrząc na
mnie
-Ja- odparłam patrząc uważnie na chłopaka
-A co z tego będę miał- spytał unosząc brew
i spoglądając na mnie
-Satysfakcję- powiedziałam próbując nie
wybuchnąć śmiechem widząc minę chłopaka.
-Ja chcę czegoś innego- powiedział
uśmiechając się
-Okey pogadamy o tym
później.-powiedziałam-Idę się wykąpać i przebrać
-Idę z tobą- usłyszałam za sobą głos
chłopaka
-Okey, Klaudia możesz iść do salonu albo do
swojego pokoju. Właściwie możesz iść gdzie chcesz, bo to twój nowy dom-
powiedziałam
Weszłam do domu a następnie do mojego
pokoju. Alan szedł za mną.
-Nie pomyliło ci się coś?- spytałam
-Nie dlaczego?- spytał udając głupiego, a
może wcale nie udawał.
-Nie ważne- powiedziałam zatrzaskując drzwi
łazienki przed nosem chłopaka. Wzięłam prysznic zmywając z siebie ziemię, trawę
i ślinę Rocky'ego. Wyszłam w ręczniki z
łazienki, podeszłam do szafy i wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy. Ubrałam się i
ogarnęłam szopę na mojej głowie. Zeszłam na dół, gdzie siedział Alan i zarywał
do Klaudii, która próbowała go spławić. Ciekawy widok, chcę zobaczyć reakcję
Alana jak się dowie, że Klaudia będzie miała dziecko z Kubą.
-Dobra chodźcie i skończcie to coś-
powiedziałam wchodząc do salonu pełna entuzjazmu. Klaudia odetchnęła z ulgą, a
Alan wstał jakby nic i wyszedł z domu. Poszłyśmy za nim. W galerii spędziliśmy
kilka godzin kompletując nową szafę Klaudii. Wróciliśmy do domu i zauważyłam
kilka walizek w korytarzu, czyli że Kuba już jest. Teraz nie będzie już tak
kolorowo. Klaudia chyba też to zrozumiała bo stała blada w drzwiach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)