Linki do swoich blogów proszę zostawiać w zakładce " LINKI", a nie w komentarzu pod postem. Z zakładki na pewno zajrzę na te blogi, bo w komentarzach się w nich gubię :P

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 15


Obudzona przez mojego kochanego pieska, który lizał moje ręce obudziłam się w ramionach Alana. I moje postanowienie poszło w las. Znów budzę się w czyimś pokoju i to z kimś. Co się ze mną dzieje? Muszę wymyślić jakiś genialny plan działania na Harrego. Dziwna jestem, dopiero się obudziłam a już planuję jak zepsuć komuś część życia. Dobra kończę te moje rozkminy bo jeszcze dojdę do dziwnych wniosków i jeszcze bardziej pokomplikuję sobie życie. Nie chcę budzić Alana, bo w końcu to mój przyjaciel i go lubię, i ktoś mi musi zrobić śniadanie więc będę miła. Spojrzałam na twarz chłopaka, jak on słodko wygląda. Chwila, czy on się uśmiecha? Udaje, że śpi? A ja tu próbuję być miła. 
-Wstawaj, wyjeżdżamy za godzinę- krzyknęłam zdzierając kołdrę z chłopaka i wyszłam do swojego pokoju. U mnie oczywiście był Harry. Co to hotel?
-Wstawaj, za godzinę wyjeżdżamy- zastosowałam tą samą metodę na obudzenie chłopaka co Alana.
-Daj mi jeszcze 5 minut- wyszeptał Harry wyrywając mi kołdrę.
-Z tego co wiem to ty pracujesz dla mojego ojca i jeśli chcesz dalej to robić to ma minutę żeby opuścić mój pokój i masz 58 minut żeby przygotować się do podróży- powiedziałam wchodząc do łazienki i trzaskając drzwiami. Przygotowałam się do podróży i zeszłam do salonu 2 minuty przed czasem. Na sofie siedział Alan i Kuba gotowi do drogi a po Harrym nie było śladu. On chce na serio sobie zaszkodzić. Po 15 minutach układania planów na bolesną śmierć zeszedł zaspany panicz Harry w dresie.
-Ile można czekać?- spytał Alan wstając- Idziemy?
-Gdzie?- spytał chłopak biorąc pomarańczę z miski na stole.
-Kurwa, ty sobie myślisz, że ja sobie żartuję? Masz 3 minuty albo jesteś zwolniony, wybieraj- powiedziałam wychodząc z domu.
Spacerowałam po ogrodzie próbując się uspokoić. Dlaczego to coś jest aż tak wkurwiające? To ja ma mu uprzykrzać życie a nie on mi.
-Nikol, co się z tobą dzieje?- usłyszałam pytanie za sobą.
-Wkurza mnie i tyle- powiedziałam patrząc na chłopaka.
-Musisz go teraz akceptować, w końcu to twoja ochrona, jak coś to nie rób mu awantur tylko daj znać to zrobię mu z Alanem próbę pobicia, dosyć skuteczną próbę- powiedział Kuba śmiejąc się.
-Dzięki braciszku- powiedziałam uśmiechając się.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i skierowaliśmy się w stronę samochodu. W bagażniku leżał sobie Rocky.
-Dłużej się nie dało?- spytał Harry. Ja rozniosę tego chłopaka.
Popatrzyłam z pogardą na niego i zauważam, że Alan zaciska pięści patrząc na Harrego. Drogę spędziłam rozmawiając z Alanem i Kubą i słuchając rapu z Alanem, i na przerwach co pół godziny bo Rocky musiał załatwić swoje potrzeby. Słuchając rapu świetnie się bawiłam bo Harry nie lubi tego typu muzyki, a tak to musiał słuchać. W naszym nowym domu byliśmy po 18. Postanowiliśmy odebrać klucze od pokoi w hotelu i jechać do mojej matki. Miałam pokój 405. Rzuciłam walizkę na łóżko, przebrałam się i odświeżyłam. Tak jak ustaliliśmy spotkaliśmy się w recepcji. Ja, Kuba i Alan, książę Harry pracował już dzisiaj 8 godzin i teraz ma wolne i pilnuje Rockiego. Jak on mnie wkurwia. Po pół godzinie byliśmy pod domem mojej matki. Po krótkim zawahaniu wysiedliśmy z samochodu i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył nam plastik. Co robi plastik w domu, w którym ja mieszkałam?
-Hej, jesteście biednymi żebrakami odwiedzającymi domy?- spytał plastik. Nie no ja mu zaraz przypierdolę. Wyminęłam go w drzwiach i weszłam w głąb domu.
-Gdzie jest moja matka?- spytałam drugiego plasticzka siedzącego w salonie przed telewizorem i jarającego się dennym teledyskiem kilku pedałów.
-Twoja matka? Nie jestem jakąś informacją dla turystów- powiedział ten pierwszy. Nikol spokojnie policz do dziesięciu. Jeden plastik...drugi plastik...trzeci.... Dlaczego ja liczę plasików? Przecież ich są miliony, produkcja masowa.
-Zadzwoń do niej bo inaczej niczego się nie dowiesz- powiedział Alan
-Daj telefon, mój leży gdzieś rozładowany- powiedziałam wyciągając rękę w stronę Alana. Oddał mi go bez słowa. Zadzwoniłam do matki i wszystko mi wyjaśniła. Jak to dobrze, że znałam jej numer telefonu na pamięć. A to wszystko przez częste wizyty u dyrektorów szkół, którzy zawsze chcieli numer do opiekuna prawnego. Jak się okazało to są moje przyrodnie siostrzyczki. Jak tak dalej pójdzie to będę pochodziła z wielodzietnej rodziny. Schowałam telefon odruchowo do kieszeni.
-Matka będzie za godzinę, mamy tu na nią poczekać- powiedziałam do chłopaków- A ugoszczą nas moje siostrzyczki.
Dziewczyny popatrzyły na mnie jak na kosmitę, a ja się tylko uśmiechnęłam chamsko do nich.
-Co chcecie chłopacy- spytała ta druga.
-Przypierdolić ci słownikiem?- spytałam, naprawdę mnie wkurza jak ktoś używa formy ''chłopacy'', a zwłaszcza ktoś kto uważa się za kogoś milion razy lepszego, a wystarczy gramatyka i leży. No cóż milion razy zero dalej daje zero. Plasticzek...nr2 muszę je jakoś nazwać, popatrzył na mnie urażony i poszedł do kuchni. Jakoś przetrwałam te 1,5 godziny z tymi dwoma sztucznymi istotami. Zarywały do Alana i Kuby, ale ci jakoś nie bardzo się nimi interesowali.
-Cześć córeczko, o hej Kuba, jak tam mama?- spytała moja matka, jak zwykle zaczyna od kłótni.
-Dobrze- odpowiedział Kuba, oczywiście kłamał. Matka Kuby jest teraz w śpiączce, bo jak się dowiedziała o zdradzie mojego ojca i o mnie to chciała się zabić i jej się nie udało. Przedawkowała tabletki nasenne i teraz jest w śpiączce.
-Dobra, darujmy sobie te wstępy, mów o co chodzi z tym ślubem- powiedziałam szybko zmieniając temat.
-Wychodzę za mąż, jestem szczęśliwa- powiedziała matka
-A co ja mam z tym wspólnego?- spytałam
-Jesteś moją córką i będziesz moją druhną- powiedział radośnie kobieta. Co ona brała? Że ja niby w słodkiej sukieneczce z bukiecikiem kwiatuszków i uroczym uśmiechem rozjaśniającym moją twarz? Haha, dobry żart.
-Nie będę, chłopaki wracamy do hotelu jestem zmęczona- powiedziałam wstając ze sofy. Oni jak na komendę wstali i wyszliśmy z domu. W ciszy dojechaliśmy do hotelu. Umówiliśmy się na kolację w restauracji i rozeszli do swoich pokoi. Harry zamknął Rockiego na moim balkonie i to była jego opieka nad nim. Zabiję go jak go tylko dzisiaj zobaczę. Zeszłam na kolację i usiadłam przy stoliku, przy którym siedział już Alan.
-A gdzie Kuba?- spytałam chłopaka
-Rozmawia z Klaudią- odpowiedział chłopak zjadając swoją pizze. Jakoś nie miałam ochoty na jedzenie, zamówiłam sobie tylko herbatę.
-Często ze sobą teraz rozmawiają?- spytałam chłopaka, zaintrygowała mnie ta znajomość, może Kubuś się zakochał?
-Co kilka godzin, pyta ją jak się czuje i takie tam- powiedział chłopak-Normalne rozmowy
-A dzwoni do plasticzka?- spytałam
-Chyba nie- odpowiedział. Czyli Kubuś coś kombinuje, nie chodzi o przespanie się z dziewczyną bo to już zrobił. Co on wymyślił?
Wypiłam napój i wróciłam do pokoju. O kurde, mam telefon Alana. Zapomniałam o tym, a co mi o tym przypomniało? Ciągłe dzwonienie Moniki. Mogłam odebrać i się z nią pokłócić, ale jakoś mi się nie chciało. Napisałam sms Kubie żeby chłopak sobie po niego przyszedł jutro bo zostawiam go na stole. Wykąpałam się, przebrałam w piżamę i położyłam się do łóżka. Jutro poniedziałek, czyli trzeba iść do szkoły. Jak ja dawno tam nie byłam. Muszę zacząć tam chodzić. Znajomość polskiego prawa pozwala mi przetrwać ten czas w szkole. Wystarczy chodzić do niej, nie trzeba się uczyć. Obejrzałam stronę internetową placówki, w której spędzę kilka tygodni. Byłam w niej tylko jeden raz i to tylko na 3 czy 4 lekcjach. Zasnęłam rozmyślając jak sobie umilić te 7 lekcji.

14 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział :) Wciąga mnie coraz bardziej Twoje opowiadanie, bardzo dobrze piszesz :) Czekam na kolejne posty ;)
    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!Komentuję krótko, bo powinnam już wychodzić do dentysty.
    Świetnieeeeeee :)
    Plasticzek razy 3.
    Grrr..
    Zaraz rozpierdolę ekran.
    Nie martw sie.
    Dzisiaj nic nie brałąm, wiec jestem w pełni świadoma tego co piszę.
    xcgfbadhgjasdffgasbvhjbgfdhjsdjdm.....<- pozytywnie. ).O.o
    Mama mnie woła.
    Papapapapa;*******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym komentarzem poprawiłaś mi humor :P I zdecydowałam ,ze pierdo9lę naukę na jutro :D Zostaję ninja :)

      Usuń
    2. Jesteś pojebana... Jak możesz tak robić?
      Rzuć naukę i zostań ninja z nutellą :3

      Usuń
    3. Dokładnie, znalazłam swoje powołanie :p Uciekajcie ludzie bo ninja z nutellą wam wpierdoli i nawet nie zauważycie :P Albo będę dresem z marchewką słuchającym JB i będę pytać ludzi czy chcą się poprzytulać :P

      Odbija mi, za dużo deszczu podczas spacerku i ''dmuchawce'' do reklamacji :P

      Usuń
    4. Hahhah.. i kto tu jest pojebany ?

      Usuń
    5. Oczywiście, że ja :P Przyzwyczaiłam się już do tego, że wszyscy mi to mówią :P Zaczyna padać, idę na spacer :D

      Usuń
    6. Hah :) U mnie nie padało dzisiaj :)
      Przyjemnego spaceru.... pojebańcu :P

      Usuń
    7. Ups...spacer z psem i słuchawkami podczas deszczu to nie za dobry pomysł :P Wróciłam cała mokra i brudna :) Ale jak jutro będzie padało to i tak idę :P

      Usuń
    8. Hahaha..
      Jedyny + to słuchawki :3

      Usuń
    9. Przez te spacerki jestem chora :( Albo stanie się cud i wyzdrowieje do jutra albo czeka mnie cały dzień spędzony na chodzeniu po lekarzach, bo mojej mamie nie wystarczy lekarz rodzinny tylko zaciągnie mnie do jakiegoś prywatnego :( Przyznaję ci Oluś rację, ten spacer nie był dobrym pomysłem, mogłam cię posłuchać :P

      Usuń
  3. Cuudo ! Czekam nn ! Zycze weny ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, ale czy ona nie miała czasami skaleczonej nogi i nie mogła chodzić?.
    Opowiadanie świetne !.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miała i wszystko się wyjaśni w kolejnym albo następnym rozdziale :P Jakoś raczej ten szczegół by mi nie umknął, że Nikol nie mogła sama chodzić :P

      Usuń