Obudziłam się i spojrzałam na zegarek w
telefonie. 8.57. No ku... Spokojnie, co z tego, że spóźniam się na pierwszy
dzień w szkole? Dam radę, zrobię wielkie wejście. Ogarnęłam się i już miałam
wychodzić, gdy Rocky zaczął piszczeć, muszę iść z nim na spacer. Co tam jeszcze
jedna lekcja, przeszłam się z psem po parku, odprowadziłam go do mojego pokoju
i poszłam do szkoły. Trafiłam na trzecią przerwę, szybko odnalazłam klasę.
Miałam mieć hiszpański, czyli luzik. W końcu zna ten język tak jak polski.
Weszłam do klasy i siadłam w ostatniej ławce pod oknem i patrzyłam na boisko
szkolne. Jakaś klasa miała wf i grała w kosza, nie powiem niezłe ciasteczka tam
były. Nikol ogarnij się. A więc moja lekcja wyglądała następująco, nauczycielka
traktowała nas jak przedszkolaków i taki chyba był poziom. Prawie wszyscy
pilnie notowali, tylko ja siedziałam i jakiś chłopak dwie ławki wcześniej.
Lekcja minęła wolno i po 30 minutach miałam dosyć szkoły, ale postanowiłam
sobie, że wytrzymam. Następny wf. Czyli pocisz się i wykonujesz beznadziejne
ćwiczenia, a nauczyciel ma niezły ubaw z tego i z ''dziewczyn'' czyt.plastików,
które są tak sztuczne, że nie mogą wykonywać 98% ćwiczeń. Ja również się
obijałam, nauczyciel zwracał mi uwagę ale jedyną moją reakcją było spojrzenie
na niego zaciekawionym wzrokiem i wciąż robiłam to samo. Dziwne, że jeszcze
nikt nie zauważył, że jestem nowa. Dziwni ludzie, a może pamiętają mnie z
poprzedniej wizyty.
A więc po wf miałam polski. Kolejna lekcja,
którą olewam. Nauczycielka zauważyła, że jestem nowa i mnie przedstawiła, jakoś
nie brało mnie na zwierzenia bandzie idiotów o sobie. Zignorowałam jej prośbę o
powiedzeniu czegoś o sobie. Siedziałam zmieniając sobie tapety na telefonie,
ciekawe zajęcie, zwłaszcza jak się ma 3 czy 4 tapety nadające się na publiczny
widok. Znudzona po 5 minutach dostałam sms.
''Jak tam szkoła? Wytrzymasz jeszcze 2
lekcje?''
Odpisałam szybko.
''Nie dam rady tu wysiedzieć, pomóż mi''
Rozejrzałam się po klasie wszyscy olewali
nauczycielkę czytającą jakiś fragment książki i zajmowali się sobą. Ten sam
chłopak co na hiszpańskim nic nie robił patrzył na mnie. Skąd wiem, że ten sam?
Bo jakoś wyróżnia się wśród wszystkich tutaj, wcale nie jest najprzystojniejszy,
widziałam dzisiaj lepszych, jakoś tak go łatwo zauważyć. Sms przerwał moją
rozkminę na temat chłopaka.
''Czekam na ciebie przed szkołą na
przerwie, o której jest dzwonek?''
Pozwala mi na urwanie się z lekcji, coś
czuje, że lubię go coraz bardziej. Odpisałam szybko, że za 30 minut jest
przerwa i wróciłam do nader interesującego zajęcia, a mianowicie zabawy
telefonem. Jakoś wytrzymałam te pół godziny, większość czasu rysowałam po
książce, jak się okazało była to książka z biblioteki. No cóż, będzie ciekawie
przyozdobiona. Zadzwonił upragniony dzwonek i wyszłam jako pierwsza z klasy i
kierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Ktoś szedł obok mnie.
-Z tego co wiem to mamy jeszcze 2 lekcje, a
taka dziewczynka jak ty nie powinna robić sobie wagarów- powiedział chłopak
wychodząc ze szkoły zaraz za mną, ten sam chłopak, który przyglądał mi się na
polskim.
-A
ty możesz?- spytałam zatrzymując się i patrząc mu w oczy.
-Ja mogę wszystko- odpowiedział z
wyższością
-Haha, zobaczymy jeszcze- powiedziałam i
podeszłam do Alana opartego nonszalancko o czarny samochód. Wtuliłam się w
chłopaka na przywitanie.
-Dziękuję za ratunek- wyszeptałam
-Już sobie znalazłaś wielbiciela?- spytał
chłopak, spojrzałam na niego zdezorientowana, chłopak wskazał mi bruneta, z
którym rozmawiałam wcześniej. Chłopak siedział na motocyklu z kaskiem w rękach
i patrzył na mnie.
-A co myślałeś, przecież jestem najlepsza-
powiedziałam z powagą
-Oczywiście, że jesteś- powiedział chłopak,
a po chwili wybuchł śmiechem
Wsiedliśmy do samochodu.
-Co z twoją nogą?- spytał chłopak
-Chyba dobrze, a co?- spytałam
-Bo miałaś się stawić do zmiany opatrunku i
nie stawać na tej stopie- powiedział poważnie
-A tam, opatrunek sobie sama zmienię, a
noga nie boli, więc mogę chodzić- zlekceważyłam słowa chłopaka i go zbyłam.
Wiem, że zachowuje się nieodpowiedzialnie. Ale wstałam wczoraj, zdjęłam opatrunek
i zostawiłam tylko ogromny plaster, ubrałam skarpetki i adidasy. Jakoś nie
odczuwałam bólu, więc o tym zapomniałam. Wczoraj zmieniłam plaster i dzisiaj
chodzę już normalnie.
-No nie wiem, dosyć poważnie się zraniłaś-
nie odpuszczał Alan
-Bywało gorzej- powiedziałam zakładając
słuchawki, miałam dosyć tej rozmowy. Chłopak miał rację, a ja nie pozwolę żeby
tak myślał. Znaleźliśmy się przed hotelem.
-Za pół godziny widzimy się w restauracji,
musisz coś zjeść- powiedział chłopak
-Za godzinę w moim pokoju, zamówimy pizze-
powiedziałam wsiadając do windy.
Przebrałam się, zamówiłam pizze i włączyłam
muzykę. Leżałam na łóżku podziwiając sufit, mam ciekawe zainteresowania.
Usłyszałam pukanie do drzwi, muszę wstać. Dobra Nikol, wstajesz, otwierasz te
pieprzone drzwi i wracasz do oglądania sufitu, albo zaszalej i podziwiaj
ściany. Dlaczego ja sama ze sobą gadam w myślach? Trzeba mi dobrego lekarza.
Zwlekłam się z łóżka, otwarłam drzwi.
-Dłużej się nie dało?- usłyszałam pytanie.
-Czekaj sprawdzę- powiedziałam i
zatrzasnęłam drzwi mu przed nosem.
-Nikol nie wygłupiaj się- usłyszałam
krzyki, zignorowałam je.
Tym razem siedziałam na fotelu i
rozmyślałam dlaczego niebo jest niebieskie i dlaczego oddychamy. Usłyszałam
otwieranie drzwi i po chwili wszedł Alan, a za nim Harry.
-Jak tu się dostałeś?- spytałam Alana,
Harry mnie nie interesuje.
-Przecież mam klucz do twojego pokoju po
dzisiejszej przygodzie z telefonem- odpowiedział Alan- Dlaczego nie wpuściłaś
Harrego?
-Nie to, że go nie wpuściłam, po prostu
sprawdzałam czy mogę jeszcze dłużej otwierać drzwi- odpowiedziałam z uroczym
uśmiechem. Mina Alana była niesamowita. Coś mi się wydaje, że nikt mnie nie
rozumie.
-Dobra nie wnikam, co z tą pizzą?- spytał
chłopak
-Zamówiłam ją i czekam- powiedziałam- Czego
chcesz?- pytanie skierowałam do Harrego.
-Przyszedłem porozmawiać i spytać co mam
dzisiaj zrobić- odpowiedział
-Możesz iść na spacer z Rockym. A gdzie on
tak właściwie jest?- spytałam
-W naszym pokoju, jak byłem po telefon to
tak patrzył na mnie, że wziąłem go na spacer i został u nas- powiedział Alan.
Jacy oni naiwni, nawet pies potrafi ich podejść i załatwić sobie kolejny
spacer.
Harry wyszedł a ja zaczęłam się śmiać. Po
chwili przybył dostawca z pizzą, zjedliśmy grzecznie. Co ja mówię, zjadłam
jeden kawałek a później rzuciłam drugim w chłopaka i uciekłam do łazienki. Po
pół godziny wyszłam, w tym czasie pomalowałam sobie paznokcie na czarno.
-Już myślałem, że nie wyjdziesz- powiedział
Alan i wysypał na mnie chyba mąkę. Zabije go.
-Raz, dwa, trzy...[(69) Olusia wie o co
chodzi] pięć, sześć- liczyłam oddychając głęboko.
-Co robisz?- spytał chłopak przyglądając mi
się dokładnie.
-Siedem, osiem, dziewięć, dziesięć-
zaczęłam gonić chłopaka, który był gotowy do ucieczki. Jestem aż tak
przewidywalna?
Goniliśmy się po całym hotelu jak pojebani,
oczywiście ludzie patrzyli na nas jak na coś gorszego od nich. Miałam już dość,
nie poddam się.
-Dzieci, spokój!- usłyszałam krzyk Kuby, a
potem zobaczyłam braciszka, który siedział na sofie w recepcji i się
przyglądał naszej zabawie. Alan się zatrzymał, a ja zapatrzona w Kubę wpadłam
na niego. Chłopak złapał mnie i uchronił przed upadkiem.
-Wiedziałem, że na mnie lecisz- wyszeptał
Alan patrząc w moje oczy. Zaczęłam się śmiać jak nienormalna. Spadłam na ziemię
i się po niej turlałam ciągle śmiejąc się. Nie mogłam się opanować, a najlepsze
jest to, że śmiałam się Harrego, który próbował wejść do hotelu przez drzwi
obrotowe, ale Rocky mu na to nie pozwalał i chodzili w kółko. Alan i Kuba
patrzyli na mnie z miną wtf.
-Tam- wskazałam ręką na Harrego i zaczęłam
się jeszcze bardziej śmiać. Chłopaki również się śmiali, urocza jest ta
bezbronna i nieporadna minka Harrego. Chyba częściej będę nakazywała mu chodzić
na spacer z Rockym.
-Wracamy do pokoi- zarządził Kuba, gdy się ogarneliśmy, czyli po 10 minutach. No nie wszyscy byli w normalnym stanie. Alan
nagrał sobie to na telefon i teraz siedzi na sofie i sobie to ogląda i śmieje
się.
-Pomóż- wyszeptałam wyczerpana śmiechem i
wyciągając rękę do braciszka.
-Nie, jesteś cała w mące- powiedział wsiadając
do windy.
Zapomniałam, że jestem cała brudna przez
Alana, to przez tą sytuację z Harrym.
-Ja ci pomogę- usłyszałam głos i zobaczyłam
uśmiechniętego bruneta. Chłopak pomógł mi wstać z podłogi.
-Dzięki- powiedziałam- Jestem Nikol
-Dawid- powiedział chłopak wyciągając rękę
w moją stronę- No to może w zamian za pomoc pójdziesz ze mną na kawę?
-Z przyjemnością, tylko muszę się iść
ogarnąć, bo przez kogoś jestem cała w mące- powiedziałam mówiąc głośniej drugą
część wypowiedzi żeby Alan usłyszał. A gdzie tam, on ciągle się śmiał.
-I w takim wydaniu jesteś śliczna-
powiedział chłopak- to zobaczymy się za chwilę w kawiarni.
-Okey- powiedziałam i skierowałam się do
windy. Wykąpałam się i od razu wam mówię, że strasznie trudno jest wymyć mąkę,
a raczej ciasto z włosów. Przebrałam się w zwiewną sukienkę i lekko
pomalowałam. Właśnie zamykałam pokój, gdy spotkałam Alana.
-Gdzie idziesz tak wystrojona?- spytał
opierając się o ścianę obok mnie.
-Do kawiarni, a co?- spytałam poprawiając
włosy.
-Mogę z tobą iść?- spytał
-Do kawiarni przecież nie zabronię ci iść-
powiedziałam czekając na windę.
Weszliśmy razem do pomieszczenia, w którym roznosił się zapach świeżo parzonej kawy. Zauważyłam Dawida przy stoliku pod
ścianą, podeszłam do niego i usiadłam naprzeciwko. Popatrzyłam jeszcze na
Alana, stał nie wiedząc co zrobić. W końcu usiadł przy najbliższym wolnym
stoliku. Poczułam dziwne wyrzuty, nie powinnam go tak zostawiać.
Z Dawidem dobrze się rozmawiało, lecz
ciągle spoglądałam w stronę stolika, przy którym siedział Alan. Nie mogłam się
skupić na rozmowie. -Co tak patrzysz na tego chłopaka?- usłyszałam pytanie
Dawida
-Nie patrzę na chłopaka, podziwiam obraz-
skłamałam szybka. Brawo Nikol głupszej wymówki nie mogłaś wymyślić. Przecież
obraz, na którym jest przedstawiona tandetna sceneria idealna do romantycznej
kolacji: świeczki, stolik, jezioro gwiazdy, czerwone róże. Rzygam tęczą, ludzie
litości.
-Uznajmy, że ci wierzę- powiedział chłopak
śmiejąc się.
-Źle się czuję, wracam już do pokoju-
powiedziałam, gdy już nie mogłam wytrzymać siedzenia tutaj.
-To może pójdę z tobą, skoro się słabo
czujesz nie możesz zostać sama- zaczął Dawid
-Nie musisz, nie będę ci zabierać czasu.
Zadzwonię po brata-powiedziałam uśmiechając się miło.
I kolejne 15 minut przekonywania Dawida, że
sobie poradzę. Nie da się go zbyć tak po prostu. Uwolniłam się, yeah. Teraz
tylko rzucić się na łóżko i...no właśnie i co? Coś się wymyśli.
Weszłam do pokoju, rzuciłam w kąt buty,
przebrałam się w wygodny dres. Teraz tylko znaleźć moje maleństwo. Napisałam do
moich towarzyszy żeby oddały mi psa i włączyłam sobie rap na całego. To jest
życie. Po chwili ktoś brutalnie mi przerwał wyłączając mi DDK RPK. Jak
można być tak złym człowiekiem? Podniosłam głowę na tego ktosia. Był to Alan i
jakaś dziewczyna. Już jej nie lubię, a nawet nie znam jej imienia. Wcale nie
była plastikiem, normalna dziewczyna, która trzyma dłoń Alana. Miałam ochotę
coś rozwalić, tylko dlaczego?
-Nikol przyprowadziliśmy ci psa- powiedział
Alan
-Tak? To gdzie on jest?- spytałam ostro,
nie panowałam nad tonem swojego głosu.
-Rocky- powiedziała normalnie dziewczyna a
moja psina wbiegła szczęśliwa do pokoju.
-Nikol ja wychodzę dzisiaj z Pauliną,
poradzisz sobie?- spytał chłopak gdy ja głaskałam mojego pupila.
-Jasne. Nie jestem dzieckiem- odpowiedziałam
Wyszli zostawiając mnie samą. Dziwnie się
czuję. Co się ze mną dzieje? Poczułam smutek, gdy zobaczyłam, że ktoś dotyka
Alana. W moim mózgu było zapisane, że on jest tylko mój.
Wykąpałam się, przebrałam w piżamkę i
położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć.
Yyyyy...
OdpowiedzUsuńWiec... nie wiem co tu mam napisać.
Ale, że Paulina i Alan... ten tego, że wiesz.. ?
I, że Alan i Nicole... nie ten tego, że wiesz... ?
I, że Nicole i Dawid... ten tego, że wiesz?
W ogóle... to ten rozdział jest.... ten tego, że wiesz!
AAaaaaaaaaa!
Super!
Po prostu... ten tego, że wiesz!
http://youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com/
ps.:
Wiesz co to znaczy ten tego, że wiesz?
Aha, nic nie zrozumiałam ale i tak jest zajebiście :P Dla Nikol mam kogoś innego niż Dawid, on tu był w ramach zemsty :P
OdpowiedzUsuńPS. Dawid mówiłeś, że tego nie zrobię, ja zrobię wszystko :P
- Jesteś najgorszą osobą jaką znam!
Usuń- I co niby mi zrobisz?
- Nazwę dziwkę z mojego opowiadania twoim imieniem.
- Nie zrobis ztego.
- Ja zrobię wszystko.
*2 dni później*
- Może chociaż mi się przedstawisz, dziwko, co?
- Jestem Marta.
Hahahah!
Me gusta nazywanie czarnych charakterów imionami wrogów :3
http://youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com/
haha, wiesz ja miałam fajny pomysł na geja. Wszystko było gotowe tylko sb myślę po co mi kolejny gej skoro jednego muszę widzieć codziennie i on się do tego nie przyznaje, ze jest gejem :P
UsuńA z Dawidem to było tak dla jaj, wiesz coś w stylu mam pomysł. Uwiecznię cię w moim opowiadaniu :P
Hahhahah... to byłoby za skoczenie dla tego 'Dawida'. :D
UsuńMasz bardzo ładne imię :3 Może je wykorzystam... :3
http://youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com/
To nie Dawid jest gejem. Zależy zresztą jeszcze, który to Dawid. Gejem miał być Oliwer, a raczej chłopak o innym imieniu :P
UsuńPowiedzmy, że rozumiem o co chodzi....
UsuńTa...Uznajmy, ze ktoś rozumie moją wyobraźnię i sposób myślenia :P
OdpowiedzUsuńNikt normalny nie daje w środku odliczania liczby 69...
UsuńMyślałam, że z lecę z krzesła :)
Och, wiem. Jestem zboczona :c
To nie ma tak, że jest 1,2,3,69,5??
UsuńOlka jak mnie okłamałaś to możesz zacząć uciekać :P
Czytam, czytam...
Usuń1, 2, 3, 69, sześć na dziewięć, sześć na dziewięć... Boże... jestem zboczona :3
To wszystko wina Olki :P Ona jest zła :D
UsuńJeśli ją spotkam to pierdolnę takie kazanie, że się nie pozbiera. Cały dzień mam w głowie tylko sześć na dziewięć.
Usuń- Hej. Wróciłam z pracy. Co tam?
- Sześć na dziewięć.
- Face plam...
haha, sześć na dziewięć rządzi :P
UsuńHaha Agata to ja "Olka" sześć na dziewięć w liczeniu do 5 jest zajebiste i tylko geniusz to mógł wymyślić czyt. ja :D
UsuńAle przez ciebie ja źle liczę, moja słaba ocena z matematyki jest twoją winą :P
UsuńJP kurwa nawet nie denerwuj mnie takim gadaniem i tak będziesz miała 6 u tej mądrej kobiety matematyczki -.- którą wprost kocham widocznie tylko ty masz u niej takie łaski że jak napiszesz kartkówkę na mniej niż 4 cała klasa musi pisać poprawę :D nie no ja tez mam łaski w końcu powiedziałam jej że jesteś moją przyjaciółką :D lol wyjdę z 3 z gimbazy
UsuńAle ja chcę mieć 7 z matematyki :P I się tak nie ciesz, bo ci da 2 i będziesz zapieprzać do ZSZ :P
UsuńNo to co będą świeże wędliny rzeźnia i masarnia pod szkołą to świetna inwestycja!
UsuńOluś ogarnij się :P
UsuńA co to za konwersacje be ze mnie?!
UsuńOluś, źle to sformułowałaś.
Zamiast 'TYlko geniusz mógł na to wpaść' powinno być' tylko szlachta może na to wpaść' :3
Konwersacja bez ciebie bo poszłaś sobie :(
UsuńZostaw Oluś, tego i tak nie zmienisz :D
Haha Agata mówi się trudno następnym razem napiszę szlachta ileż się tu mądrych rzeczy nauczyłam na przyszłość! I po co mi szkoła?
UsuńSzkoła przygotowuje cię do życia w społeczeństwie idiotów :P Musisz do niej chodzić aby być gotowym na przyszłość, uczy cię obrażania idiotów tak aby się nawet o tym nie dowiedzieli :D
UsuńAha czyli jeden powód jest gdzieś to muszę zapisać! Te twoje sentencje :D
UsuńSZKOŁA- Socjalny Zaukład Karno-Opiekuńczy Łączący Analfabetów :3
UsuńJa zrozumiałam :P Ma się tą nieźle zrytą banie na karku :) Nie no, rozdział fajny :P Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny czekam nn
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział pisz następny! :d "Goniliśmy się po całym hotelu jak pojebani, oczywiście ludzie patrzyli na nas jak na coś gorszego od nich." To mnie rozwaliło :P
OdpowiedzUsuńAlley