Staliśmy przed ogromnym
domem za miastem. Pomimo, że zaparkowaliśmy jakieś 20 metrów od domu słyszałam
wyraźnie słowa muzyki jaka leciała w środku. Właśnie Oliwer przedstawiam mnie
swoim znajomym gdy usłyszałam znajomy kawałek ''Pole Marysi'' GM. To będzie
zajebista domówka. Już po chwili szaleliśmy jak mniemam w salonie do rytmu
jakiegoś kawałka. Ciągłe drinki i czysta, alkohol lał się litrami. Ja starałam
się nie pić za dużo. Gdzieś po 3 godzinach takiej zabawy zostałam zabrana do
pokoju wraz z 5 chłopakami i 3 dziewczynami. Może część osób by się bało i nie zgodziło
na taką opcję, ale ja już miałam dużo we krwi i mi nie przeszkadzało czy mnie
zgwałcą, pobiją, zabiją. Ledwo już kontaktowałam. Jak się okazało poszliśmy na
jointa. Impreza z marychą, mogłam się tego spodziewać widząc wszędzie ludzi w
koszulkach GM. Widać, że to prawdziwi fani a nie jacyś debile udających
oddanych Ganja Mafii. A więc z tego powodu, że byłam już pijana jakoś nie protestowałam
i również paliłam skręty. Czułam słodką woń unoszącą się w pokoju i ogarniającą
mnie euforię. Siedziałam na podłodze i się śmiałam, następnie goniłam
krasnoludki, które ukradły mi towar. Chciałam nauczyć magika latać, ale miała tylko
2 pietra, a wiec umówiliśmy się na poniedziałek. Potem urwał mi się film.
Obudziłam się jak
przewiduje rano. Miałam ogromnego kaca, nie wiedziałam gdzie jestem. Wstałam z
podłogi, przejrzałam się w wyświetlaczu telefonu. Jprdl, co to za potwór? Muszę
znaleźć łazienkę. Po długich poszukiwaniach, slalomie między ludźmi znalazłam
łazienkę. W wannie spał chłopak przytulający żółwia, wróć..żółwia? Dobra nie
mam pytań. Nie budząc obecnego tu osobnika przemyłam twarz zimną wodą co mnie
trochę rozbudziło, ale wciąż bolała mnie głowa. Dotarłam do kuchni, była wolna
od najebanych ludzi, siedziało dwóch chłopaków już ogarniętych i pijących wodę.
-Macie coś na kaca?-
spytałam cicho bo każdy głośniejszy dźwięk mnie drażnił.
-A co wczoraj brałaś?-
spytał Oliwer, yeah nareszcie znajoma twarz.
-Drinki, czystą i skręty-
wymieniałam i usiadłam na krześle obok nich.
-Tylko marychę?- spytał
-Ta, z tego co pamiętam
to tak- powiedziałam a chłopak podał mi szklankę z wodą i jakieś tabletki.
-Twoi bliscy nie martwią
się o ciebie?- spytał ten drugi gdy już przełknęłam tabletkę i wypiłam wodę.
-Zaraz zobaczymy-
powiedziałam wyciągając telefon i go włączając. No tak, 43 nieodebrane
połączenia od Kuby, 71 od Alana i 1 od Harrego, ten to się martwi. Do tego
kilkaset sms-ów.
-I co?- spytał Oliwer
-A takie tam ponad 100
nieodebranych i 298 sms, nie martwili się- odpowiedziałam- Zbieramy się?
-Okey, daj mi chwilę-
powiedział i wyszedł z kuchni.
-I jak wrażenia po
baletach?- spytał chłopak
-Zajebiście-
odpowiedziałam
Nastała cisza, nie
wiedziałam o czym mam z nim gadać. Po 30 minutach przyszedł Oliwer.
-Macie czas do 17- rzucił
do chłopaka i wyszliśmy. Miałam ochotę spytać o co chodzi ale nie chciałam być
wścibska i nie miałam ochoty na takie rozmowy.
O 16 byłam w swoim
pokoju, w hotelu. Postanowiłam wziąć
długą kąpiel i iść spać. Ta podłoga nie należała do najwygodniejszych.
Wykąpałam się, ubrałam w rozciągnięty dres i położyłam do łóżka. Zdążyłam
przykryć się kołdrą i już ktoś się na mnie wydzierał.
-Gdzie ty byłaś? Nie
możesz sobie tak po prosu iść! Wiesz jak się martwiliśmy? Jesteś
nieodpowiedzialna!- coś tam jeszcze się wydzierał mój braciszek ale go nie słuchałam.
-Skończyłeś?- spytałam
-Zachowuj się chociaż raz
odpowiedzialnie, myślenie nie boli!- krzyknął
-I mówi to chłopak, który
przeleciał kilkanaście dziewczyn i dwie z nich są w ciąży. Mam taki przykład
odpowiedzialności- też zaczęłam krzyczeć. Zdenerwował mnie.
-Nie mieszaj do tego Klaudii
i...Moniki!
-Co tu się dzieje?-
spytał Alan, który wbiegł do pokoju
-Nie twoja sprawa-
krzyknął Kuba
-O co się kłócicie?-
spytał spokojnie Alan podchodząc do mnie.
-O moje wczorajsze
wyście. Pan idealny wkurzył się bo mu powiedziałam, że sam nie jest doskonały-
wyjaśniłam
-Ale ja przynajmniej nie
znikam na prawie 24 godziny- krzyknął Kuba
-Tak, ty znikasz wieczorem
przelecisz pierwszą lepszą dziwkę i wracasz rano- powiedziałam spokojnie
trzaskając drzwiami.
Wyszłam z hotelu i szłam
przed siebie. Dotarłam do parku, w którym siedziałam przed wyjazdem. Usiadłam
na tej samej ławce i przypatrywałam się dzieciom. Oni mają dobrze, jedynym ich
problemem jest to czy rodzice pozwolą im zostać dłużej na podwórku. Siedziałam
tak zamyślona gdy zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam
napis ''Alan :-P'' więc odebrałam.
Alan: Mała gdzie jesteś?
Ja: W parku, a co?
Alan: Martwię się o
ciebie, mogę do ciebie dołączyć?
Ja: Jasne, zabierz
Rockiego. Czekam, adres wyślę ci sms
Alan: Czekaj na mnie
Przerwałam połączenie i
wpatrywałam się w słońce. Po chwili zobaczyłam Alana i Rockiego, którzy
wpatrywali się we wszystkich dookoła szukając mnie. W końcu Rocky zaczął
ciągnąć chłopaka w moją stronę.
-Wreszcie mogę z tobą
porozmawiać- powiedział chłopak przytulając mnie. Rocky jedynie przytulił głowę
do moich kolan.
-Gdzie byłaś wczoraj?-
spytał Alan gdy siedzieliśmy już na
ławce
-Na imprezie z Oliwerem-
powiedziałam a gdy zobaczyłam minę Alana dodałam- Tego chłopaka, który nas
ostatnio obserwował
-Mogłaś powiedzieć, Kuba
się martwił i ja również- powiedział patrząc na mnie.
-Mogłam, ale ja najpierw
robię potem myślę- odpowiedziałam. Kurde dlaczego ja się przed nim otwieram?
Jest moim przyjacielem, ale bez przesady.
-Najważniejsze to mieć
dystans do siebie- powiedział chłopak ze śmiechem-Jak po imprezie?
-Yy.. Normalnie-
odpowiedziałam- Taka tam zwykła domówka.
-Aha... Taka tam domówka,
z której wracasz po ok. 20 godzinach- powiedział chłopak
-No więc było zajebiście,
wszyscy się tak najebali, że nikt niczego nie pamięta- powiedziałam obserwując
Rockiego, który ze swoją zabawką zaczepiał jakiegoś gościa w garniturze. Niezła
zabawa, facet się boi i próbuje odwrócić uwagę psa a ten robiąc swoje minki
skacze wokół niego.
-Rocky, chodź tutaj-
powiedział Alan, który też zauważył zabawę psa. Rocky posłusznie wykonał
polecenie i położył się koło mnie.
-Dlaczego to zrobiłeś?
Fajnie to wyglądało- powiedziałam z wyrzutem
-Nikol, dorośnij. Nie
całe życie to zabawa- powiedział siadając prosto na ławce.
-Ale dzisiejszy wieczór
będzie zabawą. Chodź- powiedziałam gwałtownie wstając i łapiąc chłopaka za rękę.
Nie sprzeciwiał się.
Pobiegliśmy do hotelu.
Weszliśmy do mojego pokoju.
-Po co tu jesteśmy?-
spytał Alan
-Jakoś dresy mi nie
pasują do dzisiejszego harmonogramu- powiedziałam- Zaprowadź Rockiego do
Harrego i wywal tą jego dziwkę z pokoju.
-Skąd wiesz, że jest ktoś
u niego?- spytał
-Poznałam go
wystarczająco żeby to wiedzieć.
Alan wyszedł. Ja zabrałam
ciuchy i weszłam do łazienki. Oczywiście geniusz ja zabrał nie tą sukienkę co
trzeba. Postanowiłam wrócić do pokoju w samej bieliźnie. Podeszłam po wybraną
sukienkę i już wracałam do łazienki.
-Cóż za widoki-
usłyszałam za sobą znany głos.
-Co ty tu robisz?-
spytałam
-Aktualnie patrzę na
ciebie- odpowiedział Harry.
Poszłam bez słowa do
łazienki i się przebrałam. Gotowa wyszłam z łazienki. On dalej tam siedział.
-Nie musiałaś się tak dla
mnie stroić- powiedział patrząc na mnie od stóp po głowę
-Haha, dla ciebie? Mów
czego chcesz bo mi się spieszy- powiedziałam zakładając moje czarne szpilki.
Jak to dobrze, że stopa się zagoiła
-Chcę ciebie- powiedział
uśmiechając się, jakbym miała pod ręką coś ciężkiego to bym go lekko
uszkodziła. Dlaczego ja go właściwie tak nie lubię? To dziwne ale w mojej
świadomości jest tak zapisane i nie zmienię swojego stosunku do niego.-Wiem, że
ty jesteś we mnie zakochana tylko boisz się do tego przyznać
-Ja pierdolę, te twoje
suchary są genialne, rzuć jeszcze jednego- powiedziałam ciągle się śmiejąc.
-Nie duś tego w sobie, razem będziemy szczęśliwi- powiedział podchodząc do mnie
-Szczęśliwa to ja będą
jak będziemy na różnych kontynentach- powiedziałam- Teraz wyjedź, spieszę się
Harry grzecznie wyszedł.
Właśnie zamykałam pokój, chłopak coś pierdolił o naszej przyszłości gdy
zobaczyłam Alana. Teraz albo nigdy się nie pozbędę tego idioty.
Podeszłam do Alana i
wpiłam się w jego usta. Chłopak objął mnie i zamknął w swoich ramionach. Ten pocałunek był genialny.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Resztą masz zaspamowaną skrzynkę na fb :D
OdpowiedzUsuńMam większe problemy niż spam na fb :P
UsuńKrasnoludki zwiały z towarem :(