Linki do swoich blogów proszę zostawiać w zakładce " LINKI", a nie w komentarzu pod postem. Z zakładki na pewno zajrzę na te blogi, bo w komentarzach się w nich gubię :P

czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 7


Po wylądowaniu i odebraniu bagażu udałam się do wyjścia z lotniska. Nie zwracałam uwagi na to, czy Alan idzie za mną. Miałam to gdzieś. Ale jak ja mam znaleźć tego kierowcę? Jestem w Hiszpanii, na lotnisku i jest mi strasznie ciepło, bo tu wciąż słońce mocno świeci pomimo, że jest już po 20. Napisałam do ojca sms żeby wysłał mi adres do domu i sama dojadę taksówką. Po kilku minutach otrzymałam to co chciałam. Taksówkę znaleźć nie było trudno, dogadać się z kierowcą też nie. Przydał się kurs hiszpańskiego. No cóż wszyscy uczyli się w szkole angielskiego, a ja miałam prywatne lekcje hiszpańskiego. Ale tak teraz nie potrafię nic po angielsku. Kierowca zatrzymał się na ulicy obok rządku domów o beżowym kolorze. Wysiadłam z taksówki, zapłaciłam kierowcy(jak to dobrze, że miałam chodź kilka euro). Stałam przed jedną z tych bram do domu z numerem 469 i czekałam aż Alan się pojawi i zadawałam sobie pytanie dlaczego to nie ja wzięłam te cholerne klucze. Nie musiałabym teraz stać jak idiotka przed ogrodzeniem. Jak tylko się pojawi to zabieram mu te klucze. Po 15 minutach grania w durną grę na moim telefonie pojawił się Alan.
-Dużej się nie dało?- spytałam
-Następnym razem się postaram przeciągnąć wszystko jeszcze dłużej- odpowiedział
Udało się nam wejść do domu. Chłopak rzucił klucze na półkę w korytarzu i poszedł dalej zabierając nasze walizki. Ja wzięłam je do ręki i od razu zabrałam klucz od domu bo jak zauważyłam były wszystkie po dwa. Nie no super. Postanowiłam iść obejrzeć dom. Był super. Duży salon połączony z jadalnią, a obok jadalni kuchnia. Postanowiłam odnaleźć swój pokój. Weszłam po schodach na górę, na korytarzu było kilka białych drzwi. Otwarłam pierwsze i zobaczyłam pokój o niebieskim kolorze, następny był fioletowy, a kolejny beżowo-brązowy. Zdecydowałam, że nie będę szukać dalej tylko w tym ostatnim rzuciłam się na łóżko. Było już po 21. Chciałam przebrać się w piżamkę i iść zobaczyć dom. Zabrałam walizkę z salonu i zaniosłam do pokoju. Przeszukałam 3 razy walizkę i torbę, lecz nie znalazłam tego czego szukałam. Byłam pewna, że jest ona w torbie, którą na pewno pakowałam przed tym jak zeszłam szukać Rockiego.
-Alan!- wydarłam się na cały dom.
-Co jest?- spytał opierając się o drzwi mojego pokoju. Stał w samych spodniach dresowych. Nieźle wyglądał bez koszulki.
-Gdzie jest moja piżama?- spytałam przyglądając się
-W fioletowej torbie razem z kosmetykami- odpowiedział a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Przecież tu nie ma fioletowej torby, ja nawet takiej nie mam- odpowiedziałam-A więc pytam gdzie jest moja piżama?
-Ups... Została w Polsce- odpowiedział chłopak zasłaniając twarz.
-Ze co kurwa?- zapytałam podchodząc do niego- w czym ja mam spać?
-Możesz spać bez ubrań- odpowiedział uśmiechając się cwaniacko.
-Nie przeginaj- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Tak jak myślałam chłopak zostawił otwarte drzwi do swojego pokoju, więc bez problemu tak trafiłam. Na łóżku leżała jego walizka, więc ją otwarłam i zabrałam kilka jego koszulek. Skoro nie zabrał mi piżamy to on nie będzie miał koszulek. Wróciłam do swojego pokoju, który był pusty. Weszłam do łazienki i zauważyłam, że jest tam szampon i jakiś żel pod prysznic, więc postanowiłam wziąć kąpiel w tej ogromnej wannie, która stała w kącie łazienki. Może nie zginę używając żelu pod prysznic w wannie. Życie do odważnych należy. Ukąpałam się, założyłam moją nową piżamę, czyli koszulkę Alana i jakieś swoje szorty. Zeszłam do kuchni i skierowałam się w stronę lodówki.
-Nawet nie sprawdzaj, jest pusta- usłyszałam głos Alana
-Ale ja jestem głodna- powiedziałam jak mała dziewczynka
-Zamówiłem pizze, za 15 minut będzie- powiedział- idziemy obejrzeć ogród?
-Możemy iść- odpowiedziałam i zaczęłam ubierać moje trampki, w których przyjechałam.
Ogród był wspaniały. Basen, trampolina, altanka, miejsce na ognisko i grilla, boisko do siatkówki i mnóstwo miejsca. Był tak duży, że zmieściłby się jeszcze jeden tak ogromny dom jak ten, w którym teraz mam mieszkać.
-To co najpierw robimy?- spytał chłopak
-Może nie zauważyłeś, ale jestem zmęczona i robi się już ciemno- odpowiedziałam.
-No to zostało nam jedno- powiedział chłopak i już byłam w basenie. No to teraz będzie wojna. Zaczęłam się na niego wydzierać, wyszłam z basenu i zaczęliśmy się gonić wymijając przeszkody. Już go miałam, ale on się przesunął i wylądowałam na piasku pod siatką. Nie no pięknie! Jestem mokra, cała w piachu i mam ochotę zabić pewną osobę. Spojrzałam na niego gniewnie i skierowałam się w stronę domu. Wzięłam prysznic i ogarnęłam się przy pomocy kosmetyków, które były w łazience. Wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku i postanowiłam pomalować paznokcie. Spojrzałam na walizki leżące na środku salonu i chyba trzeba je rozpakować. Zrobiłam to i usiadłam na balkonie. Całe niebo było w gwiazdach. Wpatrywałam się w nie i rozmyślałam. Trochę się zamyśliłam i odpłynęłam. Wróciłam do pokoju po północy i poszłam spać.
Rano obudziłam się po 11. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zauważyłam, że mam sms. Ojciec pisał, że już dzisiaj przyjadą do nas pozostali ochroniarze. Ciekawe kogo wyśle, przecież musi to być ktoś w naszym wieku bo ojciec ma tylko takich ochroniarzy.
Zeszłam do kuchni nie ogarnięta. Alan jeszcze najprawdopodobniej spał. Zauważyłam w lodówce pizze. Pewnie to ta, którą wczoraj zamówił chłopak. Odgrzałam ją sobie w mikrofalówce i zjadałam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otwarłam je i zobaczyłam dwóch, przystojnych chłopaków. Brunet i blondyn.
-Tak?- spytałam
-No...bo...jest taki problem...- zaczął brunet mierząc mnie wzrokiem. No tak, miałam na sobie tylko koszulkę Alana, która za wiele nie zakrywała.
-Tak?- ponowiłam pytanie
-No bo uciekło nam zwierzę i może być u ciebie- powiedział
-A jakie to było zwierze?- spytałam
-Wąż- odpowiedział brunet, który skończył się ślinić na mój widok.
-Ze co?- krzykłam, od zawsze bałam się węży.
Po chwili ze schodów zbiegł Alan w samych bokserkach.
-Co się dzieje?- spytał podchodząc do nas.
Ci dwaj zmierzyli go wzrokiem. No cóż dosyć dwuznacznie wyglądaliśmy. Ja w jego koszulce, a on w bokserkach.
-Uciekł im wąż i może być gdzieś u nas w domu- odpowiedziałam rozglądając się po domu.
-Co? A jest on niebezpieczny?- spytał chłopak
-Nie, to tylko Pończosznik Prążkowy, nie jest groźny i duży- odpowiedział chłopak- jakbyście go znaleźli to zadzwońcie.- powiedział chłopak wręczając mi karteczkę z numerem.

4 komentarze:

  1. cuuuuudne *.* czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie ! Czekałam na niego :D Ale juz jest :D NOOOM to tyle . Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyczekiwałam tego rozdziału,a on taki krótki?!!!:cc

    agata-zdzisiu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha ! :) uciekł wąż?! nie no, to jet świetne i ta dwuznaczna sytuacja :) No właśnie , czemu tak krótko? Jeśli masz ochotę, to zapraszam Cię na drugi rozdział mojego nowego opowiadania : na-drodze-do-szczescia.bloog.pl. Będzie mi miło zobaczeć twój komentarz pod dwójeczką. :-) Pozdrawiam, Jaga20098 :*

    OdpowiedzUsuń